– Chciałbym być takim prezydentem Rzeczypospolitej, jakim jestem prezydentem Poznania. Miasta otwartego dla wszystkich, miasta, w którym wszyscy mają się czuć dobrze, niezależnie od tego czy są biedni, czy bogaci. Czy są młodzi, w średnim wieku, czy są seniorami – mówił polityk, rozpoczynając swoją kampanię przedwyborczą.
Jaśkowiak niespodziewanie został kontrkandydatem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej do startu w wyborach prezydenckich w roku 2020. Na antenie TVN24 zapewniał, że w razie swojej porażki będzie wspierał koleżankę z partii „z całych sił”. Choć jego kandydatura wpłynęła na ostatnią chwilę, zapewniał, iż nie była decyzją spontaniczną. – Namawiano mnie do tego od dosyć dawna. Pierwsze rozmowy pojawiły się w zeszłym roku – przekonywał.
Jedną z odważniejszych deklaracji Jaśkowiaka była ta dotycząca obecnego prezydenta. Włodarz Poznania zapowiedział, że w przypadku wyborczej wygranej chciałby rozliczyć się z poprzednikiem. – Zdecydowanie tak. Za łamanie konstytucji należy postawić prezydenta Dudę przed Trybunałem Stanu – mówił wprost.
Czytaj też:
Dlaczego Jaśkowiak zdecydował się na start w prawyborach? „Inspiracją dla mnie była postawa Tuska”Czytaj też:
Podpisy dla Jaśowiaka zbierano w ciemno? „Jeśli to prawda, to jest to mega skandal”