Grodzki odpowiedział na zarzuty. Spiął się z dziennikarzem TVP

Grodzki odpowiedział na zarzuty. Spiął się z dziennikarzem TVP

Tomasz Grodzki
Tomasz Grodzki Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
– Szantażowano ich, że ich firmy mogą mieć kłopoty, jeżeli nie zeznają przeciwko mnie – powiedział podczas konferencji prasowej marszałek Senatu.

– Przez 36 lat mojej praktyki lekarskiej nie było żadnych wątpliwości, co do mojej postawy etycznej. Jak obliczyli medioznawcy, w ciągu trzech dni pojawiło się 31 negatywnych komentarzy na mój temat i zaczęły pojawiać się haniebne oskarżenia o moje nieetyczne zachowania dotyczące przyjmowania od pacjentów pieniędzy. Zaprzeczałem temu konsekwentnie i zaprzeczam temu również teraz. Nigdy od nikogo nie żądałem ani nie przyjmowałem żadnych pieniędzy za operacje ani za inne czynności medyczne – powiedział Tomasz Grodzki podczas konferencji prasowej. – Szantażowano byłych pacjentów, że ich firmy mogą mieć kłopoty, jeżeli nie zeznają przeciwko mnie – dodał.

Marszałek zaapelował również do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. – O ile mieliśmy wątpliwości, czy to nie jest jakaś prywatna, haniebna akcja, w tej chwili jest jasne, że jest to atak na Senat i na instytucję marszałka Senatu. Dlatego wzywam ABW do pomocy w wyjaśnieniu kto za tym stoi i jakie są motywy tego działania, bo ta akcja Senatgate wydaje się być elementem większego planu, nie wiem czyjego, pod roboczym kryptonimem „Odzyskać Senat”. I to metodami, które nie mają z demokracją nic wspólnego – podkreślił polityk.

Po konferencji prasowej dziennikarz TVP Miłosz Kłeczek powiedział, że marszałek Senatu unika odpowiedzi na pytania telewizji publicznej. Reporter zapytał m.in. o to kto opłaca usługi mecenasa Jacka Dubois, który reprezentuje Tomasza Grodzkiego. – Jest pan po prostu bezczelny. Oczywiście, że te środki pochodzą z mojej kieszeni – zaznaczył polityk.

„Dzięki profesorowi Grodzkiemu żyję do tej pory”

W trakcie konferencji prasowej polityk odtworzył nagranie z wypowiedzią swojego byłego pacjenta. Tadeusz Staszczyk przyznał w rozmowie z dziennikarzem rozgłośni, że oferowano mu 5 tysięcy złotych w zamian za fałszywe oskarżenie marszałka Senatu o korupcję. – Przyszedł do mnie mężczyzna, który przedstawił się jako pracownik szpitala. Powiedział mi: proszę mi napisać takie pisemko, że doktor Grodzki powiedział, że przyjmie na operację i do szpitala jeśli mu zapłacę pieniądze. Wyciąga portfel i mówi: tu mam pięć tysięcy i panu daję, jeśli tylko pan napisze i podpisze. Tak się zdenerwowałem. Powiedziałem: niech pan stąd wychrzania i to szybko – wyjaśnił. - Profesor Grodzki nigdy nie żądał żadnych pieniędzy (...). Dzięki profesorowi Grodzkiemu żyję do tej pory, nigdy nie żądał żadnych opłat, rzeczy. Tak samo zajmował się innymi pacjentami - dodał były pacjent marszałka .

Czytaj też:
Każdy może wysłać kopertę marszałkowi Grodzkiemu. Nowa akcja „Gazety Polskiej”

Źródło: Polsat News