We wtorek 3 marca europoseł Dominik Tarczyński zamieścił na Twitterze nagranie opatrzone komentarzem: „Michnik w swojej pociągowej obrzydliwości napotkał też głos moich wyborców”. Widać na nim stojącego w kolejce do wyjścia z pociągu Adama Michnika. – Pan pozdrowi brata, panie redaktorze – mówi do dziennikarza Dominik Tarczyński. – Zabrakło panu języka tym razem, do posła się pan boi odezwać? – zaczepia dalej polityk. – Pozdrowienia pan przekaże do brata. A jak nie, to ja przekażę – dodaje. Adam Michnik nie odpowiada na jego słowa, kiwa tylko głową.
Przypomnijmy, że Stefan Michnik, przyrodni brat redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” w okresie stalinizmu był sędzią Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Śledczy z IPN zarzucają mu popełnienie 93 zbrodni, które mają wyczerpywać znamiona zbrodni przeciwko ludzkości. Chodzi m.in. o wydawanie bezprawnych wyroków orzekających kary śmierci i kary długoletniego więzienia.
„To trudno sobie wyobrazić”
Wirtualna Polska skontaktowała się ze Stefanem Michnikiem z prośbą o komentarz w sprawie. – Adam nie ma nic wspólnego z moją sprawą – powiedział. – Słyszałem, że jest za to atakowany. Adam za mnie nie może odpowiadać, tak jak ja nie mogę odpowiadać za Adama. To trudno sobie wyobrazić. Ale jeśli ktoś chce sobie na tym robić akcent polityczny... i jak to zostanie przyjęte, to już inna sprawa – dodał. Stefan Michnik od lat przebywa w Szwecji, a Polska bezskutecznie ubiega się o jego deportację i osądzenie. – To, co polskie władze robią w mojej sprawie, mnie nie interesuje. Wiem, co zdecydowała Szwecja. Jestem obywatelem Szwecji i temu prawu podlegam – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
Czytaj też:
Córka Jarosława Wałęsy trafiła do szpitala. „Nie ma nic gorszego niż choroba dziecka”