Wyciekły słowa Gowina do samorządowców. „Stan klęski żywiołowej? Państwo ma pieniądze na góra trzy miesiące”

Wyciekły słowa Gowina do samorządowców. „Stan klęski żywiołowej? Państwo ma pieniądze na góra trzy miesiące”

Mateusz Morawiecki i Jarosław Gowin
Mateusz Morawiecki i Jarosław Gowin Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
„Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że 10 maja będzie terminem, kiedy epidemia będzie rozkwitać”, „Przy stanie klęski żywiołowej, państwo ma pieniądze na góra trzy miesiące” – między innymi takie twierdzenia padły z ust wicepremiera Jarosława Gowina w trakcie środowej telekonferencji z przedstawicielami Związku Miast Polskich. Nagrania z fragmentami wypowiedzi polityka Porozumienia publikuje TVN24 i tvn24.pl

Jak dowiadujemy się ze strony Związku Miast Polskich, „podczas posiedzenia Zarządu ZMP 1 kwietnia członkowie Zarządu ZMP rozmawiali o tarczy dla samorządów i wyborach prezydenckich z minister rozwoju Jadwigą Emilewicz i wicepremierem Jarosławem Gowinem”. W podsumowaniu spotkania na stronie ZMP znalazły się informacje o najważniejszych poruszanych tego dnia tematach. Była to m.in. tarcza antykryzysowa, realizacja inwestycji przez samorządy w dobie koronawirusa czy wybory prezydenckie zaplanowane na 10 maja.

O tym ostatnim punkcie wypowiadał się wicepremier Jarosław Gowin. „Jego zdaniem postulowane przez Związek wprowadzenie stanu klęski żywiołowej jest dyskusyjne, ponieważ niesie za sobą poważne konsekwencje finansowe. Powołując się na analizy ekspertów i naukowców, stwierdził, że szczyt epidemii może przypaść w maju i czerwcu, a jesienią możliwy jest jej nawrót” – czytamy w notce ze spotkania opublikowanej prze rzecznik prasową ZMP Joannę Proniewicz.

Gowin: 10 maja będzie terminem, kiedy epidemia będzie rozkwitać

Fragmenty wypowiedzi Jarosława Gowina w postaci nagrań opublikowane zostały przez stację TVN24 i portal tvn24.pl. – Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że 10 maja będzie terminem, kiedy epidemia będzie rozkwitać. Ale, niestety, chcę też powiedzieć (...), że jest bardzo duże ryzyko, że epidemia albo będzie trwała w nieco słabszej postaci, albo powróci jesienią. Decydowanie dzisiaj o zorganizowaniu wyborów 10 maja jest nie bardziej nieodpowiedzialne niż postulowanie przeniesienia wyborów na jesień – mówił.

Prezes Porozumienia wskazał, że szczyt zachorowań nastąpi prawdopodobnie na przełomie maja i czerwca tego roku. – W tej sytuacji uważam, że, jeżeli te prognozy się będą potwierdzały, to w ciągu najbliższych dni musi zapaść decyzja o tym, że wybory 10 maja są po prostu niemożliwe – mówił Gowin.

Propozycja Porozumienia

Przypomnijmy, że Porozumienie w minionym tygodniu ustami rzecznika Kamila Bortniczuka zadeklarowało, że nie poprze złożonej przez PiS propozycji głosowania korespondencyjnego w maju. W piątek partia Jarosława Gowina złożyła własną propozycję – zmian w konstytucji, które pozwoliłyby na przedłużenie kadencji Andrzeja Dudy o dwa lata bez możliwości jego reelekcji. PiS złożyło też autopoprawkę do projektu, która zakłada przeprowadzenie majowych wyborów wyłącznie w formie korespondencyjnej.

Gowin postulował przesunięcie wyborów

Dwa dni wcześniej wicepremier proponował przedstawicielom ZMP, skupiającego około 300 samorządowców, przesunięcie wyborów o rok. – Chciałbym prosić Związek Miast Polskich o rozważenie zajęcia takiego stanowiska, teraz albo w przyszłości, że wybory powinny być przeniesione na przyszły rok. Bo przyszły rok to jest pierwszy termin, który się wydaje bezpieczny z punktu widzenia skali epidemii. I to jest to stanowisko, które chcę państwu przedstawić nie jako polityk, tylko jako minister nauki – przekonywał Jarosław Gowin.

Mówiąc o propozycjach wprowadzenia stanu klęski żywiołowej w związku z epidemią COVID-19, Jarosław Gowin przyznał, że jest to propozycja zbyt kosztowna. – Z punktu widzenia sprawności przeciwdziałania epidemii i jej skutkom, stan klęski żywiołowej nie jest nam do niczego potrzebny. Jego wprowadzenie byłoby niewątpliwie niezbędne, żeby unieważnić datę 10 maja (wyborów prezydenckich – red.) – tłumaczył wicepremier. Przedstawiciele ZMP postulowali wcześniej, że takie rozwiązanie nie tyko pomogłoby przedsiębiorcom, którzy mogliby otrzymać odszkodowania, ale też pozwoliłoby na przesuniecie wyborów prezydenckich na późniejszy termin.

Nie stać nas na stan klęski żywiołowej?

Jarosław Gowin komentując to rozwiązanie zaznaczył, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej wiąże się z „bardzo dużymi konsekwencjami dla budżetu”, dlatego że „zobowiązuje państwo do pokrycia przedsiębiorcom szkód”. – Być może polski budżet stać jest na to przez jeden, dwa, trzy miesiące, ale na pewno nie dłużej – wskazał Gowin. Podkreślił przy tym, że przesunięcie wyborów bądź wprowadzenie stanu klęski żywiołowej na trzy miesiące oznaczałoby, że wybory muszą się odbyć jesienią, czyli „w czasie prawdopodobnego trwania epidemii albo jej powrotu”. Zaapelował do ZMP o zajęcie stanowiska o konieczności przeniesienia wyborów co najmniej na przyszły rok. – To pierwszy termin, który wydaje się bezpieczny z punktu widzenia skali epidemii – wskazał.

Czytaj też:
Prezydent Duda o głosowaniu korespondencyjnym. „Warunki są nietypowe”