Brak solidarności krajów UE doprowadzi do poważnego kryzysu? Macron ironicznie: Są naprawdę mili

Brak solidarności krajów UE doprowadzi do poważnego kryzysu? Macron ironicznie: Są naprawdę mili

Emmanuel Macron
Emmanuel Macron Źródło: Newspix.pl / ABACA
Koronawirus zbiera nie tylko śmiertelne żniwo, ale także uderza w gospodarki krajów, które zdecydowały się na wprowadzenie licznych obostrzeń w związku z rozprzestrzeniającą się pandemią. O potrzebie wykazania solidarności z biedniejszymi państwami mówił prezydent Francji.

Emmanuel Macron, jak i przywódcy innych krajów, które zostały dotknięte przez pandemię , stanęli przed ogromnym dylematem – jak ponieść jak najmniejsze konsekwencje gospodarcze w obliczu zagrożenia epidemiologicznego, a jednocześnie zachować odpowiednie środki bezpieczeństwa. – Nie wiem, czy jesteśmy na początku, czy w środku kryzysu. Nikt nie wie – powiedział Macron w wywiadzie dla „Financial Times”. – Istnieje wiele znaków zapytania, które powinniśmy odbierać z pokorą – dodał prezydent Francji.

„Jesteśmy w chwili prawdy”

Jak podaje Financial Times, polityk opowiada się za wykorzystaniem awaryjnego funduszu inwestycyjnego w walce z koronawirusem. Domaga się także wykazania solidarności przez bogatsze państwa poprzez zaangażowanie się w pomoc najbiedniejszym. – Ci ludzie nie ochronią cię w kryzysie ani w walce z jego następstwami, nie mają wobec ciebie solidarności – powiedział Emmanuel Macron, parafrazując pojawiające się argumenty, które wypowiadają krytycy UE. – Kiedy imigranci przybywają do twojego kraju, każą ci ich zatrzymać. Kiedy walczysz z epidemią, każą ci sobie z tym poradzić. Och, są naprawdę mili – ironizował prezydent Francji, cytowany przez „Financial Times”.

– Jesteśmy w chwili prawdy, która ma zdecydować, czy Unia Europejska jest projektem politycznym, czy tylko projektem rynkowym. Myślę, że to projekt polityczny… Potrzebujemy transferów finansowych i solidarności, choćby tylko po to, by Europa trwała – dodał polityk.

Czytaj też:
Afryka może stać się kolejnym epicentrum pandemii koronawirusa. WHO bije na alarm