– Nie tyle rządowej limuzyny, co ochrony. Rzeczywiście po tym, jak ustąpiłem ze stanowiska wicepremiera, zacząłem otrzymywać groźby. Odpowiednie służby je sprawdziły i uznały, że są one na tyle poważne, że zapadła decyzja, by przedłużyć mi ochronę – powiedział Jarosław Gowin w programie „Tłit” Wirtualnej Polski.
– Ochrona polega na tym, że poruszam się samochodami w towarzystwie funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa – stwierdził lider Porozumienia i dodał, że „mówiąc szczerze nie ma wyjazdów prywatnych, przez cały czas pracuje”. – Ochrona dotyczy całego okresu, kiedy przebywam w przestrzeni publicznej – precyzował polityk. Jarosław Gowin odszedł z rządu na początku kwietnia, a limuzyna z ochroną SOP formalnie przysługiwała mu do początku maja – podaje Wirtualna Polska.
„To zalew najgorszego ścieku”
Dziennikarze wspomnianego źródła dotarli do osób z otoczenia lidera Porozumienia. – Prezes czuje się zagrożony, dostaje pogróżki. Do gróźb w sieci się przyzwyczaił, na politycznym świeczniku jest od lat, ale to, co dzieje się od 2-3 miesięcy, to zalew najgorszego ścieku – powiedział anonimowy informator. – Groźby przychodzą mailem, SMS-ami, pocztą. Są zgłaszane policji i Służbie Ochrony Państwa. Dlatego podjęto decyzję o przydzieleniu Gowinowi limuzyny i ochrony na kolejne miesiące – dodał.
Czytaj też:
Mateusz Morawiecki czyta „Lokomotywę”. Donald Tusk ripostuje