Najwyższą Izbą Kontroli od 30 sierpnia 2019 roku kieruje Marian Banaś, natomiast jego poprzednikiem na tym stanowisku był Krzysztof Kwiatkowski, obecnie senator. To właśnie premie z czasów ich prezesur sprawdzili dziennikarze Onetu, którzy przeanalizowali lata 2017-2019.
Kierownictwo NIK – wynika z informacji – wypłaciło sobie przez dwa lata ponad 600 tys. zł premii, radcy prezesa NIK dostali 2,4 mln zł, a dyrektorzy delegatur i departamentów terenowych NIK – 4,7 mln zł. Razem 7,7 mln zł.
"Bizancjum w NIK". Były i obecny prezes nie komentują
Portal zaznacza, że zarówno za prezesury Kwiatkowskiego, jak i Banasia, hojnie wypłacano premie, bo jak czytamy:
Bizancjum w NIK trwa zresztą bez względu na to, kto jest prezesem. Po objęciu władzy w NIK przez Banasia, jego zastępcami — poza Motylow — zostali byli posłowie PiS Tadeusz Dziuba oraz Marek Opioła. Zaledwie po pół roku pracy — w czerwcu tego roku — wystąpili o premie dla swych współpracownic, po 10 tys. zł.
Pojawił się też inny wątek, bo znaleziono zamówienie na... „drzewko oliwne” do gabinetu Opioły. Wiceprezes NIK nie odpowiedział na pytania w tej sprawie.
Onet wskazuje, że nie otrzymał odpowiedzi od NIK, czy te premie zostały wypłacone. Najwyższa Izba Kontroli nie odpowiedziała również na pytania dotyczące tego, jak Marian Banaś nagradza pracowników. Komentarza nie udzielił także senator Kwiatkowski, który – opisują dziennikarze – „wypłacił większość z opisywanych” nagród.
Wiadomo jedynie, że o części nagród decydował prezes, a „pozostałe były w gestii dyrektorów jednostek organizacyjnych NIK”.