Dotychczas było tak, że posłowie i posłanki musieli zgłaszać różne dodatkowe zajęcia na piśmie, wniosek był jawny i Sejmmiał uprawnienia do tego, by go do odrzucić. Takie „dodatkowe zajęcia” to m.in. wykłady na uczelni czy ogólnie dochody z umów o dzieło czy umów zlecenia.
Wszystko zmieniło się 15 lipca, gdy do posłów trafiły pisma z Kancelarii Sejmu. Treść informacji przytacza „Gazeta Wyborcza”:
Od początku IX [obecnej] kadencji Sejmu RP obowiązują zmienione wnioski w sprawie wypłaty i o przyznanie uposażenia poselskiego.
Posłowie będą „mogli sobie zarobkować”
Przestały obowiązywać zapisy, które obligowały posłów do informowaniu o dodatkowych dochodach. Teraz z wniosków, które składali, by otrzymać uposażenie, wykreślono akapity traktujące o dochodach z aktywności „pozaparlamentarnej”. Jedyne co muszą zrobić parlamentarzyści, to powiadomić marszałka Sejmu. O ich dodatkowych zajęciach będzie wiedzieć więc tylko Elżbieta Witek.
„GW” przytacza też relację Moniki Wielichowskiej z KO, która zadzwoniła do Kancelarii Sejmu w tej sprawie. Ta miała usłyszeć, że zmiana jest korzystna i posłowie „będą mogli sobie zarobkować”. Michał Szczerba z KO komentował w rozmowie z gazetą, że nowe przepisy mogą być podstawą „ogromnego pola do nadużyć i konfliktu interesów”.