Po wyborach prezydenckich powrócił temat ewentualnego odbicia Senatu przez Prawo i Sprawiedliwość. W izbie wyższej sytuacja jest skomplikowana: blok klubów opozycji liczy 48 senatorów (43 z KO, 3 z PSL i 2 z Lewicy), taką samą liczbą senatorów dysponuje PiS. Wszystko jest zależne od czwórki senatorów niezrzeszonych, którzy są w nieformalnej koalicji z opozycyjnym blokiem.
Już po wyborach parlamentarnych zaczęto spekulować, jak i kiedy PiS uda się przejąć senatorów, by zdobyć większość w izbie wyższej. Niedawno mówił o tym Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS, który w Polskim Radio stwierdził, że jego partia „jeszcze” nie ma większości w Senacie. – Jeszcze nie ma. Ale wszystko przed nami – mówił.
Marek Pęk: Jeszcze dwóch senatorów i układ sił może się zmienić
Niedawno w rozmowie z PAP medialne spekulacje o transferach w Senacie komentował marszałek izby wyższej Tomasz Grodzki. Jak mówił, wierzy w senatorów, i że nie będą „podatni na korupcję polityczną”. – Myślę, że nikt nie chce kończyć kariery w odium zdrajcy – powiedział.
Portal tvp.info poprosił o ocenę tego stanowiska wicemarszałka Senatu z PiS Marka Pęka. Polityk stwierdził, że zaobserwował „wzmożoną nerwowość” po stronie Grodzkiego, ponieważ większość senacka jest „krucha”. Podkreślał, że w ostatecznym rozrachunku to PiS ma „największy, jednolity klub”.
Jeszcze dwóch senatorów – obecnie senator niezależna Lidia Staroń w większości zgadza się z nami – i układ sił może się zmienić. Będziemy się teraz bacznie przyglądać całej sytuacji – powiedział Marek Pęk.
Czytaj też:
„Nielegalne, kradniecie pieniądze”. Sejm zgodził się na rekompensatę dla Poczty Polskiej