O zatrzymaniach warszawska policja poinformowała na Twitterze. „W związku z obrazą uczuć religijnych i znieważeniem warszawskich pomników, stołeczni policjanci do sprawy zatrzymali pierwsze osoby podejrzane. Trafiły one do policyjnego aresztu. Czynności trwają” – czytamy w komunikacie. „Zatrzymanie pozostałych to jedynie kwestia czasu” – dodano.
Profil Stop Bzdurom, jeden z organizatorów akcji umieszczania tęczowych flag na warszawskich pomnikach w nocy z 28 na 29 lipca poinformował, że właśnie tej sprawy dotyczą zatrzymania. „Przesłuchania dziewczyn zostały przeniesione na jutro. Jeszcze nie wiemy, o której godzinie zaczną się czynności” – czytamy w opublikowanym przez Stop Bzdurom wpisie. O zatrzymaniu dwóch aktywistek poinformował także profil Spacerowiczka, który jako jeden z pierwszych zamieścił zdjęcia z akcji.
Tęczowe flagi na warszawskich pomnikach
W nocy z 28 na 29 lipca na wielu warszawskich pomnikach zawisły tęczowe flagi. Kojarzone z ruchem LGBT symbole zawisły m.in. na Warszawskiej Syrence, posągu Mikołaja Kopernika i pomniku Chrystusa przed Bazyliką św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
„To jest szturm! To tęcza. To atak! Postanowiłyśmy działać” – pisały wtedy aktywistki w opublikowanych przy zdjęciach manifeście. pomnikach Warszawy. W komunikacie podkreślają, że są świadome prowokacji i zamierzają dalej prowokować. Co więcej, „uroczyście” to przyrzekają. „Nie będziemy prosić o litość, błagać o szacunek i zrozumienie” – podkreślały.
Sprawę do prokuratury zgłosił wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, o czym poinformował na zwołanej 29 lipca konferencji prasowej. – Od wielu miesięcy dyskutujemy o tym, że środowiska LGBT prezentują pewną ideologię, która za cel obrała sobie wartości patriotyczne oraz wartości chrześcijańskie. Dowód tej agresji widzieliśmy poprzez tę akcję wczoraj w nocy w Warszawie – stwierdził wtedy wiceminister. Kaleta zawieszenie tęczowych flag nazwał „profanacją”, a osoby odpowiedzialne określił „bojówkarzami ze środowisk LGBT”.
twitterCzytaj też:
Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa ws. biskupa Janiaka. „Nie ma czego badać”