W środę 5 sierpnia po godz. 9.00 na Twitterze KGPSP poinformowano, że „PSP w odpowiedzi na zapotrzebowanie po eksplozji w Bejrucie zgłosiła gotowość do wysłania grupy MUSAR”. „Jest to grupa poszukiwawczo-ratownicza – 39 ratowników i 4 psy. Do składu dołączą specjaliści ratownictwa chemicznego. Wylot możliwy dzisiaj po akceptacji strony zgłaszającej” – czytamy dalej.
Kilka godzin później Mateusz Morawiecki przekazał kolejne informacje w sprawie. „Wspólnie z ministrem MSWiA Mariuszem Kamińskim podjęliśmy decyzję o niezwłocznym skierowaniu pomocy do Bejrutu. W pierwszej kolejności na miejsce udadzą się nasi ratownicy z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, zapewnimy też niezbędne wsparcie medyczne i pomoc poszkodowanym” – precyzował premier polskiego rządu.
Wybuch w Bejrucie
We wtorek po godzinie 17.00 czasu lokalnego doszło do wybuchu w magazynach portu w Bejrucie, gdzie składowana była saletra amonowa. Dzień później agencja AFP, powołując się na lokalne władze, poinformowała, że zniszczenia objęły blisko połowę miasta, a bez dachu nad głową zostało około 300 tys. mieszkańców. W wyniku eksplozji zmarło przynajmniej 100 osób, a rannych zostało ponad 4 tysiące – podaje BBC. Sytuacja jest dynamiczna – ten tragiczny bilans może jeszcze wzrosnąć.
Głos w sprawie zabrał Michel Aoun. Prezydent poinformował, że w porcie eksplodowało 2750 ton azotanu amonu (saletry amonowej), używanego m.in. do produkcji nawozów, ale też ładunków wybuchowych. Niebezpieczny związek chemiczny miał być przechowywany w portowych magazynach w Bejrucie bez odpowiedniego zabezpieczenia przez około sześć lat. Głowa państwa określiła takie działania jako „nieakceptowalne”. Śledczy prowadzą działania w celu wyjaśnienia wszelkich okoliczności zdarzenia.
Czytaj też:
Eksplozja w Bejrucie. Wstrząsające nagranie z kościoła
Liban. Wybuch w Bejrucie - zdjęcia