Sławomir Sierakowski, który relacjonuje trwające na Białorusi protesty i starcia z policją, ostrzegał przed międzynarodową kompromitacją. Dziennikarz napisał o możliwym gniewie zwykłych Białorusinów, którzy po gwałtownie tłumionych protestach podnoszą z ulic łuski oznaczone hasłem „made in Poland”.
W rozmowie z „Faktem” dyrektor Departamentu Grupy PGZ Ilona Kachniarz poinformowała, że „żadna ze spółek z Grupy nie eksportuje nabojów na Białoruś”. Redakcja „Krytyki Politycznej” po konsultacjach oświadczyła, że znalezione fragmenty pochodzą od nabojów hukowo-błyskowych ONS-2000, produkowanych przez FAM Pionki, która nie należy do Grupy PGZ. „Fakt” zwrócił się z prośbą o komentarz w sprawie do Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Do momentu publikacji tekstu – bezskutecznie.
Dziennik przypomina, że od 2011 roku na Białoruś jest nałożone embargo dotyczące dostaw broni i amunicji. Żaden z krajów Unii Europejskiej nie może sprzedawać ich w tym kraju. Embargo obejmuje handel bronią oraz sprzętem, który „mógłby zostać wykorzystany do wewnętrznych represji” i obowiązuje do lutego 2021 roku.