O poczynaniach posłanki dowiedziano się po raporcie Najwyższej Izby Kontroli o wykonaniu budżetu. Okazało się, że jedna z byłych parlamentarzystek miała przed laty zwrócić Kancelarii Sejmu 104,9 tys. złotych. Skąd ten dług? W trakcie kontroli stwierdzono, że m.in. niesłusznie pobierała kilometrówki. Ponieważ jednak polityk nie oddała pieniędzy, jej dług rósł. Naliczono dwie kary umowne w kwocie 166,8 tys. zł oraz 52,9 tys. zł odsetek. Z tego powodu dług urósł do 325 tys. złotych.
Dług posłanki. O kogo chodzi?
Choć sprawa liczy kilka lat, pieniędzy nadal nie odzyskano. Centrum Informacyjne Sejmu oficjalnie nie podaje, o kogo chodzi. Wiadomo jedynie, że jest to „jeden z posłów na Sejm VII kadencji”, która trwała w latach 2011-2015. „Rzeczpospolita” informuje, że dłużniczką Kancelarii Sejmu jest Małgorzata M., była posłanka Ruchu Palikota. Kobieta po zakończeniu kadencji wycofała się z życia publicznego.
Kontrola kilometrówek
Występki polityk wyszły na jaw w 2015 roku, gdy Kancelaria Sejmu zaczęła prowadzić analizę wydatków posłów w związku z głośnymi aferami w sprawie tzw. kilometrówek. Na skutek kontroli prokuratura w Jaśle oskarżyła kobietę o poświadczenie nieprawdy w dokumentach dotyczących rozliczenia ryczałtu m.in. na przejazdy samochodem i prowadzenie biura poselskiego. We wrześniu 2016 zapadł wyrok, zgodnie z którym Małgorzata M. została skazana na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery, zwrot nienależnie pobranych pieniędzy i 8 tys. złotych grzywny. Kobieta twierdziła, że "czuje się niewinna", ale dobrowolnie poddała się karze. Sąd dał jej rok na uregulowanie zobowiązań, czego nie uczyniła.
Czytaj też:
Akt oskarżenia przeciwko Magdalenie Adamowicz. Europosłanka zabrała głos w sprawie