Jeszcze przed spodziewaną na wrzesień-październik rekonstrukcją rządu, do dymisji podał się minister spraw zagranicznych. Jacek Czaputowicz swój zamiar zasygnalizował 20 lipca w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, a miesiąc później złożył rezygnację na ręce premiera Mateusza Morawieckiego. W wywiadzie z Jędrzejem Bieleckim opublikowanym w „Rzeczpospolitej” 31 sierpnia dyplomata opowiedział o kulisach swojej pracy z MSZ.
Czaputowicz: Tę decyzję konsultowałem z Kaczyńskim
Jacek Czaputowicz zaznaczył, że kierował się taktyką, by nie pytać zbyt często innych o zdanie, ale „robić swoje”. – Zorientowałem się, że ci, którzy zajmują się polityką zagraniczną z doskoku, widzą ją inaczej niż ja, który muszę w tym tkwić z konieczności głębiej – wskazał były minister. Wyjaśnił, że z tego powodu powstawały rozbieżności dotyczące m.in. zbliżenia z Litwą, Ukrainą czy Niemcami. Czaputowicz zapewnił, że działał w związku z tym na własną odpowiedzialność, co czasem kończyło się spięciami.
Mówiąc o konsultowanych decyzjach, wymienił m.in. zaproszenie Heiko Maasa na obchody 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Plan zaakceptował Jarosław Kaczyński, choć – jak wskazał Czaputowicz – wiązał się on z pewnym ryzykiem. Nie było bowiem wiadomo, co powie niemiecki deputowany. – Ostatecznie wizyta okazała się sukcesem, a wystąpienie Maasa w Muzeum Powstania podchwyciły niemieckie media, co było dla nas ważne – podsumował Czaputowicz.
Jacek Czaputowicz o sporze Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobry
W wywiadzie były szef MSZ odniósł się też do kontrowersyjnej decyzji podziału kompetencji w zakresie polityki zagranicznej. Na skutek decyzji premiera sprawy europejskie trafiły do KPRM. – To mogło być dobre posunięcie, które dawało premierowi możliwość skutecznego dyscyplinowania ministrów mających często odmienne zdania. Korzystne było też dla MSZ, zdejmowało z nas obowiązek koordynowania stanowisk resortów w sprawach technicznych czy oceniania zgodności z prawem każdej ustawy i skoncentrowanie się na polityce zagranicznej – analizował Jacek Czaputowicz.
Były minister zaznaczył, że decyzja stanowiła jednak również swego rodzaju ryzyko dla premiera, które szybko się urzeczywistniło. – Otóż wcześniej premier był rozjemcą w sporach między ministrami, jak choćby między ministrem Ziobrą a mną w sprawie praworządności czy taktyki postępowania przed TSUE. Dzisiaj premier stał się stroną sporów z ministrem Ziobrą – wskazał Czaputowicz.
Jak wyjaśnił, powstała sytuacja patowa, w której KPRM oczekuje od MSZ zabierania zdania w sporach z komisarz Jourovą dotyczących jej krytyki reformy sądownictwa. Tymczasem w związku z przejęciem przez Kancelarię tego działu polityki zagranicznej, MSZ nie ma obecnie „podstaw, ani kompetencji i koniecznej wiedzy eksperckiej”. Minister skarżył się też na niezbyt dobry obieg informacji między MSZ i Kancelarią Premiera.
Czytaj też:
Co czeka Zjednoczoną Prawicę? Bielan: Jeśli w tej kwestii będzie porozumienie, to...