W poniedziałek 9 listopada rzeczniczka Białego Domu Kayleigh McEnany mówiła o transparentności liczenia głosów oddanych w wyborach na prezydenta USA. – Chcemy, by każdy zgodny z prawem głos został policzony i chcemy, by każdy nielegalnie oddany głos był wychwycony – mówiła. Tym samym osoba z otoczenia prezydenta Donalda Trumpa po raz kolejny zasugerowała, że doszło do fałszerstwa, na co nie chciał pozwolić prezenter stacji, Neil Cavuto.
Fox News: Nie ma dowodów, nie ma transmisji
– Zaraz, zaraz. – Myślę, że musimy to jasno powiedzieć, że ona oskarża drugą stronę o oszustwo i nielegalne głosowanie. By to robić, trzeba mieć mocne dowody. Nie mogę nadal tego pokazywać – podkreślał. Zaznaczył, że jeżeli Trump i jego zwolennicy mają jakiekolwiek dowody na poparcie swoich oskarżeń, to wróci do konferencji i będzie ja transmitował. Wysuwane zarzuty nazwał jednak „wybuchowymi” i podkreślał, że bez potwierdzenia tych mocnych słów nie zamierza ich nagłaśniać.
MSNBC: Nic z tego, co mówi Trump, nie jest prawdą
Nie był to pierwszy tego typu przypadek w tej kampanii wyborczej. W poprzednim tygodniu wystąpienie Donalda Trumpa przerwała telewizja MSNBC. Trump mówił wprost, że wybory zostały sfałszowane. Prowadzący Shepard Smith poinformował wówczas widzów, że prezydent USA „mówi nieprawdę”. – Jeśli zliczyć legalnie oddane głosy, to łatwo wygrywam. Jeśli wliczać nielegalne, to mogą próbować ukraść nam wybory – mówił Trump, nie powołując się na żadne źródła. Prezenter podkreślał, że nic z tego, co mówi prezydent, nie jest prawdą.
twitterCzytaj też:
Trump zostanie zwykłym „twitterowiczem”. Kłamstwa będą znikać bez ostrzeżenia