Rafał Trzaskowski nie krył swojego oburzenia po środowych starciach demonstrantów z policją. – To jest coś absolutnie niebywałego. Dwa tygodnie temu było widać, że na Strajku Kobiet policja starała się hamować – zauważył, dodając, że obecnie jest zupełnie inaczej.
– Kaczyński już wcześniej chciał takiej rozprawy ze Strajkiem Kobiet. Na szczęście policja zachowała się wówczas w sposób powściągliwy. Natomiast doszło do straszenia policjantów, że stracą posady, do ściągania ich spoza Warszawy. Na pewno padły jasne rozkazy – donosi o tym prasa, są anonimowe wypowiedzi policjantów – żeby się rozprawić z demonstrantami, którzy są nastawieni pokojowo – mówił dalej były kandydat na prezydenta.
Trzaskowski: To wszystko jest odpowiedzialność tego jednego człowieka
Trzaskowski uważa, że ostra interwencja na Strajku Kobiet miała „stworzyć wrażenie równowagi”. – W momencie kiedy faszyści podpalali Warszawę policja zareagowała zdecydowanie – i słusznie, bo wtedy mieliśmy do czynienia z chuliganami. Za to Jarosław Kaczyński miał olbrzymie pretensje do policjantów, że w ten sam sposób nie traktują kobiet – przypomniał polityk PO.
– To wszystko jest odpowiedzialność tego jednego człowieka, który się wydzierał wczoraj, że opozycja ma krew na rękach. A to przecież on prowokuje te wszystkie wydarzenia na ulicach miasta tylko po to, żeby przykryć krańcową indolencję i brak kompetencji w radzeniu sobie z epidemią koronawirusa.
– Jarosław Kaczyński już nie ma żadnej strategii. (...). Wydaje rozkaz swojemu premierowi, żeby rozwalił sobie głowę o ścianę w Unii Europejskiej. Te decyzje nie są ani trochę racjonalne – podsumował prezydent Warszawy.