W niedzielę 13 grudnia w Warszawie odbył się protest organizowany przez Strajk Kobiet. Do manifestacji dołączyli m.in. przedsiębiorcy. Protestujący przeszli z ronda Dmowskiego przez pl. Piłsudskiego i kierowali się na Żoliborz. Już wcześniej przedstawicielki Strajku Kobiet zapowiadały, że chcą demonstrować przed domem wicepremiera i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. To nie pierwszy raz, gdy protestujący m.in. przeciwko orzeczeniu TK w sprawie aborcji, jako cel obierają sobie Żoliborz.
Protest idzie do Kaczyńskiego. Na Żoliborzu pełno policji
Na zdjęciu udostępnionym przez Lotną Brygadę Opozycji, a wykonanych w okolicy ul. Adama Mickiewicza i Placu Wilsona, widać liczne samochody policji. W niedzielę wieczorem Janusz Schwertner, dziennikarz Onetu, napisał na Twitterze, jaką ochroną – według jego wiedzy – otoczono wicepremiera. „Domu Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu pilnowały 82 policyjne radiowozy” – twierdził Schwertner.
Tusk: Kiedy ja byłem premierem...
Fotografię skomentował także Donald Tusk, przypominając czasy, kiedy sam był szefem rządu.
Kiedy byłem premierem, pod moim mieszkaniem zwolennicy PiS zorganizowali kilkadziesiąt manifestacji, a nawet kilkudniowe miasteczko namiotowe. Porządku pilnowało dwóch policjantów – napisał.
W odpowiedzi na tweet Tuska jeden z internautów przypomniał artykuł z „Wyborczej” o tym, że protestujący przed domem ówczesnego premiera dostawali mandaty. Kolejna osoba zamieściła zdjęcie pokazujące znacznie liczniejsze siły policyjne przed domem Donalda Tuska
twittertwitter
Protesty przed domem Kaczyńskiego. Politycy krytykują
Przypomnijmy, że protest w okolicach domu Jarosława Kaczyńskiego miał miejsce także dzień wcześniej - w nocy z soboty na niedzielę Agrounia rozsypała żywność na ul. Mickiewicza. O „nachodzeniu” wicepremiera w prywatnym domu na antenie TOK FM mówił Paweł Kowal, a później Jarosław Gowin. Zarówno polityk Koalicji Obywatelskiej, jak i wicepremier z Porozumienia skrytykowali takie postępowanie. Podkreślali, że protestujący powinni rozgraniczyć sprawowanie przez kogoś funkcji politycznej od jego prywatności.