Głównym założeniem forsowanego przez rząd i samego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua projektu ustawy jest powołanie nowej funkcji – Szefa Służby Zagranicznej. Będzie to nie lada wyzwanie, gdyż osoba taka będzie „w sposób spójny, całościowy i wizerunkowy kierowała służbą zagraniczną oraz budowała jej etos oparty na zasadach spójności, dyspozycyjności, dyscypliny, dyskrecji, służby państwu, profesjonalizmu, permanentnego podnoszenia kompetencji oraz jasnych kryteriach sukcesu i awansu”.
„Szef Służby Zagranicznej osiągnie powyższe cele poprzez organizację szkoleń i wskazanie odpowiednich kryteriów oceny członków służby zagranicznej, kierowanie procesem zarządzania zasobami ludzkimi w służbie zagranicznej, czuwanie nad przestrzeganiem zasad służby zagranicznej, nadawanie stopni dyplomatycznych, kierowanie Akademią Dyplomatyczną, monitorowanie i nadzorowanie wykorzystania środków finansowych na wynagrodzenia członków korpusu służby zagranicznej, przy jednoczesnej podległości Szefa Służby Zagranicznej Ministrowi Spraw Zagranicznych” – czytamy w uzasadnieniu.
Rewolucyjne zasady doboru kadry dyplomatycznej
Zmiany można określić mianem rewolucyjnych, gdyż wspomniany projekt mocno zmienia także ścieżkę, jaką będzie musiał pokonać kandydat na dyplomatę. Do tej pory droga do placówki dyplomatycznej była wyjątkowo wyboista, ponieważ kandydat musiał m.in. odbyć roczną aplikację konsularno-dyplomatyczną zakończoną wymagającym egzaminem.
Zgodnie z zapisami nowego projektu, wspomniana aplikacja nie będzie już konieczna. „Proponowany projekt ustawy umożliwia otwarcie dostępu do karier dyplomatycznych przedstawicielom nauki, ekspertom, ludziom biznesu, urzędnikom z doświadczeniem międzynarodowym, przez umożliwienie zwolnienia z wymogu ukończenia aplikacji dyplomatyczno-konsularnej lub seminarium dyplomatyczno-konsularnego osób, których doświadczenie gwarantuje fachowe wykonywanie obowiązków członka zawodowej służby zagranicznej. Ustawa wprowadza także nową kategorię pracownika zagranicznego, która umożliwia zatrudnienie na placówce osoby znajdującej się dotychczas poza służbą zagraniczną, która wraz z osiągnięciem 3-letniego stażu pracy będzie mogła przystąpić do zawodowej służby zagranicznej” – czytamy.
Głównym celem projektu, jak tłumaczy rząd jest odpolitycznienie korpusu dyplomatycznego. „Dzisiejszy stan prawny jest efektem hybrydy składającej się z elementów służby dyplomatyczno-konsularnej zakorzenionej systemowo w czasach PRL i różnych, właściwych dla procesu transformacji, prób ingerencji nienaruszających spuścizny PRL. Wywodzące się z PRL rozwiązania sprawiają, że czynnik polityczny i urzędniczy są ze sobą połączone” – głosi uzasadnienie zmian.
W rządzie nie ma zgodności. Jarosław Gowin i Konrad Szymański mają wątpliwości
Pomysły te nie wszystkim jednak przypadły do gustu. Swoje uwagi zgłosili minister ds. UE Konrad Szymański i wicepremier, szef Porozumienia i minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin. W adnotacjach, które znajdujemy na stronie Sejmu pojawiły się dwa odrębne zdania na temat forsowanych przepisów.
Zgodnie z dokumentem podpisanym przez Konrada Szymańskiego, na uwagę zasługuje niejasność przepisów i brak objęcia nimi niektórych pracowników. Minister zaznacza także, że projekt nie uwzględnia działań dyplomatycznych w obrębie samej struktury UE.
„Biorąc pod uwagę, że projekt nie był wcześniej przedmiotem uzgodnień lub konsultacji na żadnym etapie prac oraz czas, w jakim został przekazany (w godzinach popołudniowych w dzień poprzedzający posiedzenie Rady Ministrów) nie można wykluczyć, że również inne przepisy projektu mogą mieć istotne znaczenie dla realizacji zadań objętych działem członkostwo Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej” – wskazuje Szymański.
Swoje uwagi zgłosił również wicepremier Jarosław Gowin, który wskazuje m.in. na możliwość dyskryminacji, co jego zdaniem powinno być wcześniej ocenione pod kątem zgodności z Konwencją wiedeńską. „Ponawiam wniosek o przesunięcie terminu rozpatrzenia projektu przez Radę Ministrów, co pozwoli na skonsultowanie spornych kwestii z wnioskodawcą. Zastrzegam jednocześnie możliwość zgłaszania dalszych uwag po dodatkowej analizie projektu ustawy” – pisze Gowin.
Czytaj też:
Emilewicz chciała się wkupić w łaski Kaczyńskiego. Grozi jej zawieszenie w prawach członka klubu