– Emilewicz musi teraz posiedzieć w szatni. Długo, może z rok – powiedział polityk bliski kancelarii premiera, którego słowa cytuje gazeta.pl. Wypowiedź ta odnosi się do zamieszania, które wywołał materiał TVN24 o rodzinnym wyjeździe Jadwigi Emilewicz w góry.
W tej sprawie daty są kluczowe, gdyż ze stoków narciarskich mogą korzystać wyłącznie sportowcy zarejestrowani w klubach, a od grudnia 2020 roku zaostrzono przepisy i dodatkowo muszą mieć licencję Polskiego Związku Narciarskiego. Wszystko po to, by utrudnić obchodzenie obostrzeń. Jadwiga Emilewicz zapewniała, że jej synowie mieli licencje, jednak co innego wynika z informacji PZN. Polski Związek Narciarski przekazał, że wniosek o udzielenie licencji synom Emilewicz wpłynął 7 stycznia i tego dnia też nadano im licencję. Tymczasem synowie byłej wicepremier byli na zgrupowaniu 2-6 stycznia.
Jadwiga Emilewicz wejdzie do rządu?
Z ustaleń dziennikarzy portalu gazeta.pl wynika, że opisana sytuacja może pokrzyżować plany Jadwigi Emilewicz, która myślała o objęciu funkcji ministra klimatu i środowiska. Zdaniem wspomnianego źródła, na zainteresowanie nowym stanowiskiem ze strony posłanki może wskazywać fakt, że Jadwiga Emilewicz stworzyła w Sejmie Zespół ds. Gospodarki Zeroemisyjnej i Europejskiego Zielonego Ładu, a w ostatnich tygodniach wypowiadała się na tematy związane z obszarami, które podlegają ministerstwu.
Jak podaje gazeta.pl, powrotowi Emilewicz do rządu sprzyjał również fakt, że obecny minister klimatu Michał Kurtyka chciałby odejść z resortu na rzecz objęcia funkcji w międzynarodowej organizacji, a na jego celowniku miała się znaleźć Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Taki plan miał jednak upaść, ale polityk wciąż chce zrzec się sprawowanej w rządzie funkcji – podaje gazeta.pl.
Czytaj też:
„Mogłaby sobie pani darować takie uwagi”. Posłanka Lewicy kontra dziennikarz TVP Info