Przypomnijmy, że 22 października Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja embriopatologiczna jest niezgodna z Konstytucją. Trzy miesiące później, 26 stycznia, pojawiło się także uzasadnienie decyzji i publikacja w Dzienniku Ustaw. Od tego momentu, aborcja z uwagi na ciężkie i nieodwracalne wady płodu jest w Polsce nielegalna. Aborcji można dokonać jedynie, gdy ciąża pochodzi z czynu zabronionego, np. gwałtu, lub wówczas, gdy zagraża zdrowiu lub życiu matki.
Decyzja Trybunału, którą poprzedził wniosek części posłów PiS, wszystkich posłów Konfederacji i jednego posła ówczesnej koalicji PSL-Kukiz'15, spowodowała tłumne protesty. Główny organizator protestu Ogólnopolski Strajk Kobiet domaga się nie tylko cofnięcia decyzji TK, ale i liberalizacji przepisów aborcyjnych. Z podobną inicjatywą wystąpiła także Lewica.
Po drugiej stronie są posłowie Zjednoczonej Prawicy, choć i w tej koalicji nie ma jedności. Porozumienie Jarosława Gowina apeluje o przedstawienie nowego kompromisu i złagodzenie decyzji, jaką wydał TK. Podobny projekt ustawy zgłosił również prezydent Duda, który proponuje, by wady letalne (śmiertelne) płodu wciąż były przesłanką do usunięcia ciąży.
Wewnętrzne tarcia w Platformie Obywatelskiej
Z kolei największa partia opozycyjna Platforma Obywatelska, jako orędownik kompromisu aborcyjnego z lat 90. i reprezentant politycznego centrum ma dziś poważny problem. Doszło bowiem do takiej radykalizacji poglądów, że pomiędzy zaostrzaniem prawa do aborcji, a jego liberalizowaniem, pozostała przepaść.
Wydaje się, że w aktualnym układzie, także Platforma zmuszona jest zająć bardziej radykalne stanowisko w tej sprawie. I tu pojawiają się problemy. Jak wynika z ustaleń Interii, planowana na sobotę ofensywa programowa partii może nie przynieść jednoznacznych odpowiedzi.
Politycy, pytani przez dziennikarzy portalu o główne ustalenia ofensywy nabierają wody w usta, tłumacząc, że sami nie wiedzą, co zostanie przedstawione. Jak w czwartek na antenie TVP Info mówił Robert Kropiwnicki, w sobotę nie należy się jednak spodziewać deklaracji ideowej, w której przedstawiony będzie jednorodny światopogląd partii, a założeń programowych priorytetowych w najbliższych miesiącach.
Dwa skrzydła PO i reszta koalicji
Nie bez znaczenia jest także fakt, że już od zarania w PO istnieją dwa skrzydła: konserwatywne i liberalne. Do tej pory ich równowaga sprawiała, że PO uważana była za centrum, dziś jednak podział ten coraz częściej generuje niejasny przekaz.
Tym bardziej, że PO to już nie tylko jedna partia, a koalicja składająca się także z bardziej liberalnych polityków. Interia ustaliła, że Platforma obawia się, że poglądy koalicjantów mogą zaszkodzić jej wizerunkowi. – Chodzi o sprawy, na które sami nie potrafią odpowiedzieć. To ich największy kłopot. W przyszłości takim zagadnieniem mogą być związki partnerskie. PO niby chce, żeby się pojawiły, ale się boją. Jest oczekiwanie, że będziemy nijacy – mówi portalowi anonimowe źródło.
Mniej anonimowy jest z kolei senator PO, który otwarcie wystąpił przeciwko liderowi partii Borysowi Budce. – Trzaskowski powinien stanąć na czele PO, bo z Borysem Budką na czele przegramy wybory – mówi w rozmowie z „Super Expressem” senator PO Antoni Mężydło. Jak podaje „SE”, wśród opozycyjnych senatorów coraz częściej słychać głosy niezadowolenia z kierunku, w jakim podąża partia.
Czytaj też:
Raś: Tak jak większość PO, nie zgadzam się z Martą Lempart