Przypomnijmy, że 26 stycznia w Dzienniku Ustaw pojawiło się orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Oznacza ono, że aborcja embriopatologiczna jest niezgodna z Konstytucją. Aborcji takiej dokonywało się z uwagi na ciężkie i nieodwracalne uszkodzenia płodu.
Lewica zaproponowała spotkanie posłów wszystkich ugrupowań, by wypracować rozwiązania na czas po publikacji orzeczenia TK. Jak wskazała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk., z zaproszenia skorzystać ma m.in. przedstawicielka Polski 2050 Szymona Hołowni. Czy pojawi się partia rządząca?
– Wierzę w to, że ani opozycja, ani ta część Zjednoczonej Prawicy, która ma wątpliwości co do decyzji Trybunału (Porozumienie - przyp. red.), nie może sobie pozwolić na luksus urlopu do czasu wyborów – powiedziała. – Naszym obowiązkiem wobec kobiet, lekarzy, obywateli jest poszukiwanie rozwiązań które mogą poprawić, jeżeli nie rozwiązać, sytuację wygenerowaną przez Trybunał – dodała.
Referendum? „PiS zadałoby koszmarne pytanie”
Wśród „przejściowych” propozycji Lewicy znalazła się m.in. dekryminalizacja pomocy w aborcji. – Dziś w Kodeksie karnym za pomoc w aborcji grożą trzy lata pozbawienia wolności, grozi po prostu więzienie. Chcemy zmiany w tym kodeksie, żeby kobiety mogły czuć się bezpiecznie i żeby lekarze mogli czuć się bezpiecznie – mówiła posłanka.
Dziemianowicz-Bąk była również pytana, czy dobrym pomysłem byłoby przeprowadzenie referendum w sprawie aborcji. – To jedno z tych rozwiązań, które możliwe byłoby do przeprowadzenia po utracie władzy przez PiS. W polskim systemie prawnym ostateczne brzmienie pytania referendalnego ustala nie wnioskodawca tylko władza. Możemy sobie wyobrazić jak kuriozalne i koszmarne byłoby takie pytanie, gdyby mieli je formułować ludzie, którzy podpisali się pod wnioskiem do TK – odparła.
Czytaj też:
PSL ma rozwiązanie sporu ws. aborcji? „Ustawę poparłaby część PO i nawet część PiS”