„Dziewczyny, proszę”, „nie dla chorych, lewackich, ideologii!”. Awantura o projekt Ordo Iuris w Sejmie

„Dziewczyny, proszę”, „nie dla chorych, lewackich, ideologii!”. Awantura o projekt Ordo Iuris w Sejmie

Posiedzenie Sejmu 17 marca
Posiedzenie Sejmu 17 marca Źródło: Sejm
Konwencja stambulska i jej wypowiedzenie wywołały w Sejmie ogromne emocje. Poza salwami śmiechu, padały też poważne oskarżenia, a prowadząca obrady wicemarszałek musiała pouczać posłów i posłanki.

W środę wieczorem zaczęło się pierwsze czytanie projektu „Tak dla rodziny, nie dla gender”, którego głównym założeniem jest wypowiedzenie antyprzemocowej Konwencji stambulskiej. Projekt opracowało Ordo Iuris oraz Chrześcijański Kongres Społeczny. Te organizacje twierdzą, że antyprzemocowa konwencja jest „radykalnie ideologiczna” i „tylnymi drzwiami” wprowadza do polskiego prawa pojęcie „gender”.

Debata nad projektem Ordo Iuris. Spór o „gender”

Obywatelski projekt ustawy przedstawiał w Sejmie były marszałek izby niższej Marek Jurek, który podkreślał, że „wartością dodaną” Konwencji stambulskiej nie jest przepis, który chroniłby osoby słabe, zagrożone przemocą, a jej wypowiedzenie nie skończy się zmianami w Kodeksie karnym. – Wypowiedzenie tej konwencji chroni nas jedynie przed tym, co ona tak naprawdę wnosi, czyli enigmatycznym, niedookreślonym, pojęciem „rodzaju”, które ma zastąpić płeć, przed ideologią gender, a to pojęcie zostało ukryte w tekście tłumaczenia – dowodził.

Po Marku Jurku głos zabierała m.in. posłanka Monika Rosa, która wskazywała, że nie ma czegoś takiego jak ideologia gender, a projekt Ordo Iuris opiera się na kłamstwie i powinien tak naprawdę nazywać się: „Tak dla przemocy, nie dla równości”. Posłanka Lewicy , mówiła o projekcie: – To inicjatywa fanatyków z Ordo Iuris, inspirowana przez polityków Zjednoczonej Prawicy.

Awantura w Sejmie o Konwencję stambulską

Przez kilkanaście minut debata przebiegała bez większych utrudnień, choć co jakiś czas prowadząca obrady wicemarszałek musiała uciszać posłów i posłanki. Później ruszyły wzajemne oskarżenia i kpiny. mówił, że skoro Konwencja obowiązuje, to dlaczego rośnie przemoc w Polsce (jedna z posłanek podawała dane na ten temat – red). – Czy jakakolwiek konwencja powstrzyma pijanego męża powstrzyma go przed uduszeniem żony? – pytał jeden z liderów Konfederacji.

Dwa ostre wystąpienia mieli politycy Solidarnej Polski, posłowie Mariusz Kałużny i Janusz Kowalski. Ten pierwszy dowodził:

– Dzisiaj to obywatele mówią: Nie dla chorych, lewackich, ideologii, które psują ład rodzinny, społeczny i konstytucyjny! (...). To jest wasza manipulacja, że próbujecie stworzyć obraz, że w tradycyjnej, normalnej, katolickiej rodzinie, jest przemoc. Przemoc jest tam, gdzie są zwyrodnialcy!

Gdy mówił Kałużny, cały czas było słychać głosy oburzonych posłanek z ław opozycji. – Dziewczyny, proszę – uspokajała je wicemarszałek .

Janusz Kowalski z Solidarnej Polski uderzał w podobne tony: – Po co wam ta konwencja? Tylko i wyłącznie po to, aby ta trucizna gender uzasadniała wasze istnienie. Nie ma w Polsce lewicy, bo lewica nie zajmuje się pracownikami, jest w Polsce tylko lewactwo, które zajmuje się ideologią gender. Po to, żeby genderową pałką okładać Polskę w Parlamencie Europejskim.

Co rusz Kidawa-Błońska musiała uspokajać obecnych na sali, głosu domagał się Janusz Korwin-Mikke, który chciał sprostować poprzednie wypowiedzi. Jak stwierdził, daje słowo honoru, że nie jest „katolickim fundamentalistą”. – Zdziwi to panie, ale doktor Jarosław Jażdżyk twierdzi, że jest dwa razy więcej mężów pobitych przez kobiety, tylko mężczyźni się nie przyznają, bo się wstydzą! – powiedział, a na sali wybuchły salwy śmiechu.

Czytaj też:
Polska wypowie Konwencję stambulską? „Niech tę żabę je sam, nie damy się w nią wkręcić”