W środę w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości odbyła się konferencja prasowa, w której udział brali szef MS Zbigniew Ziobro, podsekretarz stanu w MS Marcin Romanowski i zaproszeni dziennikarze. Tematem spotkania był przygotowywany w ministerstwie projekt dotyczący „ochrony dzieci”.
Jedna z dziennikarek zwróciła Prokuratorowi Generalnemu uwagę, że w dniu rekordowej liczby zakażeń koronawirusem, dziwi ją sposób organizacji konferencji. – Dlaczego w czasie pandemii organizujecie konferencję tradycyjne, gromadząc około 20 osób w takiej małej sali? – pytała.
Ziobro: Mogła pani nie przychodzić
– Nie znam odgórnych zasad organizowania konferencji dla ministerstw. Niczego takiego nie podano do naszej wiadomości. Organizujemy konferencje także zdalnie, mogła pani nie przychodzić, tylko uczestniczyć zdalnie i pytania wysłać do biura prasowego – odpowiedział bezpardonowo Ziobro.
Do spięcia doszło także, kiedy Ziobro odpowiadał na pytania dotyczące działań prokuratury w sprawie prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka, czy aktu oskarżenia, jaki za nazwanie prezydenta „debilem” otrzymał pisarz Jakub Żulczyk. – Dziwię się nerwowości TVN. Spokojnie, odpowiem na pytania – zaznaczył na wstępie Ziobro.
W późniejszych odpowiedziach, Ziobro wskazał, że PK analizuje akta dotyczące sprawy Obajtka, pod kątem prawidłowości działania prokuratury niższego szczebla. Na rozstrzygnięcia należy poczekać – zapowiedział.
– W kodeksie karnym jest przepis, który nakłada odpowiedzialność na prokuraturę. Jeśli ktoś złożył zawiadomienie o znieważeniu prezydenta, to prokurator musi to kontynuować. Jeśli ten przepis jest zły, to trzeba go zlikwidować. To nie jest przepis, który powstał za naszych rządów. Ja, jako PG nie wiedziałem o tym postępowaniu, bo w naszym kraju toczy się tyle spraw, że nie sposób tego wszystkiego wiedzieć – tak odniósł się z kolei do pytań o sprawę Jakuba Żulczyka.
Czytaj też:
Szorstka relacja między koalicjantami. Ziobro o Morawieckim: Czas na podsumowanie jest przed nami