Co prokuratura ma na marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego? Oto najważniejsze ustalenia

Co prokuratura ma na marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego? Oto najważniejsze ustalenia

Tomasz Grodzki
Tomasz Grodzki Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
Tylko dwie ze 180 przesłuchanych osób zeznały, że osobiście wręczyły pieniądze marszałkowi Grodzkiemu – podaje „Gazeta Wyborcza”. Dziennik przeanalizował wniosek prokuratury, w którym domaga się ona odebrania marszałkowi immunitetu.

Przypomnijmy, że prokuratura skierowała do  wniosek o uchylenie immunitetu marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu. Marszałka oskarża się o przyjęcie korzyści majątkowych od pacjentów w czasach, kiedy pełnił funkcję dyrektora szczecińskiego szpitala specjalistycznego. W sprawie tej przesłuchano już ponad 180 osób, po czym przekazano komunikat o wykryciu 14 „zdarzeń korupcyjnych”, do których miało dochodzić w czasie, gdy placówką kierował Tomasz Grodzki.

Na łamach „Gazety Polskiej” pisano, że pięć z tych zdarzeń nie uległo jeszcze przedawnieniu, dlatego śledczy postanowili nadać sprawie dalszy bieg. „Gazeta Wyborcza” informuje z kolei, że od pół roku w śledztwie nic się nie działo, jednak zdecydowano się ruszyć sprawę na polecenie Prokuratury Krajowej. Zdaniem gazety, miało to na celu przykrycie innych wydarzeń, niekorzystnych dla PiS, którymi wówczas żyła Polska.

Co zeznali świadkowie?

„Gazeta Wyborcza” zapoznała się z wnioskiem prokuratury przeciwko Grodzkiemu. Ma on 29 stron i jak twierdzi dziennik, zarzuty oparte są przede wszystkim na zeznaniach osób, które „słyszały”, że Grodzki wziął łapówkę. Są to m.in. zeznania dorosłych dzieci pacjentów, które miały się dowiedzieć o wręczeniu łapówki od swoich rodziców. Osoby rzekomo wręczające pieniądze już jednak nie żyją. Tylko dwie ze 180 przesłuchanych osób twierdzą, że osobiście wręczały Grodzkiemu pieniądze – czytamy.

Pierwsza osoba, która osobiście miała dać pieniądze Grodzkiemu to mężczyzna, który w 2009 roku miał nowotwór. Jak twierdzi, Grodzki miał od niego zażądać 10 tys. zł. Pacjent przekazał 3 tys. zł i 500 dolarów, resztę miał prawdopodobnie „dopłacić” po operacji, jednak pojawiły się komplikacje podczas zabiegu i, jak twierdzi mężczyzna, „Grodzki nie upominał się o drugą transzę”.

Drugi przypadek to syn pacjenta leczonego przez Grodzkiego w 2006 roku. Jak zeznał, miał on dać łapówkę w wysokości 1500 zł, prosząc o dobrą opiekę nad ojcem. Świadek powiedział, że Grodzki wziął pieniądze ze stołu i schował do szuflady biurka.

Tomasz Grodzki odpiera zarzuty

Tomasz Grodzki wielokrotnie odcinał się od zarzutów twierdząc, że nigdy nie przyjmował łapówek. Niespełna tydzień temu Grodzki wygrał również proces z prof. Agnieszką Popielą, która jako pierwsza rzuciła na marszałka negatywne światło.

W 2019 roku, tuż po wybraniu Grodzkiego na marszałka Senatu, skomentowała to wydarzenie na , „wspominając”, że Grodzki przyjął łapówkę za leczenie jej matki. Kiedy marszałek pozwał Popielę, ta wycofywała się ze swoich słów przekonując, że od wpłaty pieniędzy nic nie zależało, ale „wpłaciła, bo czuła presję”.

Czytaj też:
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki odnosi się do zarzutów korupcyjnych

Źródło: Gazeta Wyborcza