Początkowo Jarosław Gowin nie był zbyt skłonny do poruszania tematu niedawnego przewrotu w jego partii. – Nie chcę w to wnikać, to był groteskowy pucz, zakończony miażdżącą krytyką sądu okręgowego, który w 100 proc., podzielił naszą argumentację – mówił. Po chwili potwierdził jednak domysły dziennikarza prowadzącego program. – Na pewno organizatorzy tego puczu nie działali bez poparcia – powiedział.
– Wystarczy prześledzić, co się dział o i dzieje w mediach publicznych, gdzie nie ma Porozumienia, w tym wicepremiera odpowiedzialnego za gospodarkę, to skandal – mówił dalej. – Politycy podszywający się pod Porozumienie są mile widziani w mediach publicznych – dodał.
Gowin: Za puczem stoi środowisko od wyborów korespondencyjnych
Nie chciał podać nazwisk osób, które stały za Adamem Bielanem. Nie zdobył się też na publiczne oskarżenia. – Takich słów pan nie usłyszy, a adresaci już dawno je z moich ust usłyszeli – mówił, mając na myśli przeciwników z obozu Zjednoczonej Prawicy. – Za tą próbą groteskowego puczu stoi to samo środowisko, które stało za pomysłem wyborów korespondencyjnych – przyznał.
– Chodziło o przejęcie kontroli nad najbardziej niezależnym i umiarkowanym członem Zjednoczonej Prawicy – stwierdził Gowin. – Gra jest zakończona, musimy usiąść i szczerze rozmawiać – podsumował. Ostrzegał, że jeżeli takich rozmów zabraknie, to Zjednoczona Prawica skończy, jak niegdyś AWS i po prostu się rozpadnie.
Czytaj też:
„Działalność cyrku Bielana można uznać za zamkniętą”. Porozumienie Gowina triumfuje