„Jest oczekiwanie daleko idącej skromności w życiu publicznym” – przekonywał na początku kwietnia 2018 r. Jarosław Kaczyński. Polacy żyli wtedy informacjami o nieprzyzwoicie wysokich nagrodach, które otrzymywali członkowie rządu Beaty Szydło, z byłą premier na czele.
Łącznie podatnicy mieli zapewnić rządzącym ok. 1,5 mln zł ekstra uposażeń. Dla Szydło przypadło z tego 65 tys. zł, ale rekord należał do Mariusza Błaszczaka, który zainkasował aż 82,1 tys. zł. Krytyka, z którą spotkało się ujawnienie tych informacji, była dla rządzącego PiS na tyle dotkliwa, że prezes Jarosław Kaczyński jednoosobowo zdecydował wówczas o wielkim cięciu.
Za pazerność koleżanek i kolegów przyszło zapłacić szeregowym posłom PiS i partii opozycyjnych – uposażenia wszystkich zmniejszono o 20 proc.
Wcześniej każdy poseł i senator inkasował co miesiąc 10 021 zł brutto uposażenia oraz 2 505 zł diety parlamentarnej. Po obniżce te kwoty stopniały do 8017 zł brutto uposażenia (netto ok. 5,6 tys. zł) oraz 2004 zł diety (nie podlegającej opodatkowaniu). Razem to nieco ponad 7,5 tys. zł miesięcznie na rękę. Do tego dochodzi comiesięczny ryczałt na prowadzenie biura, możliwość „dorobienia” w komisjach parlamentarnych i przywileje w postaci m.in. darmowych podróży wszystkimi środkami komunikacji.
Zarobki polityków – 3 lata później
Zapytaliśmy polityków różnych opcji, jak dziś, po upływie kilku lat, żyje im się z odchudzonymi portfelami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.