Dziennikarz „Superwizjera” przyjrzał się sprawie i twierdzi, że dopłaty do fotowoltaiki wykluczają lokalnych przedsiębiorców z Podkarpacia. Sporą transzę dostaje bowiem 60 parafialnych spółek, z proboszczem jako prezesem na czele każdej z nich. Pierwsze skrzypce w spółkach gra jednak ktoś inny – informuje stacja.
Spółki parafialne dostają dotacje
Zdaniem „Superwizjera” za każdym projektem stoi Kazimierz Jaworski, były senator PiS, Solidarnej Polski, a następnie Porozumienia. Zdaniem stacji, Jaworski wymyślił sposób na obejście przepisów. W myśl założeń dofinansowań do fotowoltaiki, pieniądze miały bowiem trafić albo do przedsiębiorców, albo do samorządów.
Dlatego zdecydowano się, czytamy, na założenie niemal 300 spółek parafialnych, w których prezesami czyniono lokalnych proboszczów. Następnie spółka występowała o dotację. W taki sposób udało się uzyskać dotacje dla 60 z nich, co stanowiło prawie 40 proc. wszystkich beneficjentów programu i blisko 40 mln zł na kontach wspomnianych spółek.
Co ciekawe, finansowe korzyści z farm są owiane tajemnicą, a proboszczowie nie wiedzą, czy ktokolwiek zarabia na instalacji, a jeśli tak, to kto. Niektóre farmy nawet nie ruszyły, choć powinny już dawno działać i być rozliczone z dotacji. 95 proc. udziałów w spółce ma parafia, a 5 proc. spółka-matka kierowana przez byłego senatora – wskazuje stacja. Farmy nie są jednak budowane na potrzeby parafii, ani nawet w ich bezpośrednim sąsiedztwie.
Czytaj też:
ORLEN Aviation będzie produkował energię ze słońca