Kilku nowo powołanych członków Rady Muzeum Auschwitz-Birkenau zrezygnowało już z zasiadania w tym gremium w proteście przeciwko włączeniu w skład Rady byłej premier Beaty Szydło. Ich zdaniem to upolitycznianie organu, który nadzoruje działalność placówki.
Dokładnie tym samym argumentem odpowiada wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, który krytykuje takie manifestacje. – Ubolewam nad tym, że są tego rodzaju działania, bo one raczej upolityczniają tą sytuację – mówił w Zakopanem.
– Nie wiem kto to upolitycznia, bo na pewno nie powołanie osoby, która ma demokratyczny mandat do bycia deputowaną europejską, a jeszcze niedawno była polskim premierem – mówił o Beacie Szydło Gliński, podkreślając jej "potrójny mandat" do zasiadania w Radzie.
– Pani premier Szydło pochodzi z Ziemi Oświęcimskiej, jest muzealnikiem i jest wybitnym polskim politykiem, więc ja, gdybym był dyrektorem instytucji, w radzie której zasiada taka osoba, to bym się cieszył i czuł się dowartościowany, bo na pewno jest to osoba, która może pomóc w rozwoju i funkcjonowania tej instytucji – wyliczał zalety swojej partyjnej koleżanki.
Bartnikowski: Wszyscy są zdziwieni
Bogdan Bartnikowski, jedyny spośród członków Rady, który był więźniem obozu w Auschwitz-Birkenau, powiedział, że nie zrezygnuje z zasiadania w gremium. Skrytykował jednak włączenie w jego skład polityka. – Wiem z rozmów z koleżankami, bo koledzy już w większości nie żyją, że wszyscy są zdziwieni, że polityk jest członkiem rady. Powinno być tak jak dotychczas, bez czynnego polityka w radzie muzeum – podkreśla Bratnikowski.
Beatę Szydło do Rady włączył minister kultury Piotr Gliński. Minister wyraził zdziwienie rezygnacjami jej członków i zaapelował o „nieupolitycznianie działań Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau i odpowiedzialne, wspólnotowe podejście do wspierania potrzebnej Polsce i światu instytucji, jaką jest Miejsce Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau”.
Czytaj też:
Gliński głosował w trakcie konferencji? „Ordynarna manipulacja”