Gdyby krótkowzroczność i zapiekłość miały skrzydła, to my, Polacy, moglibyśmy zwiedzać już obce galaktyki. Historia gigantycznej kasy z Unii Europejskiej, która czeka na polską gospodarkę, i która może nie doczekać ze względu na naszą wewnętrzną awanturę, staje się dowodem koronnym. Szczególnie, że opozycja, popierając w tej sprawie rząd, mogłaby długofalowo wzmocnić się w rozgrywce z PiS.
Trzeba przyznać, że pod tym względem to już jesteśmy wyjątkowi na całego. Pokażcie mi inne państwo europejskie, gdzie coś takiego może się zdarzyć.
Kilka miesięcy temu były „eurosceptyczny” włoski premier przystąpił do koalicji rządzącej, byleby tylko mieć wpływ na dzieloną kasę.
Eurosceptycyzm eurosceptycyzmem, ale wiadomo, że siłę i niepodległość kraju, a także szczęście jego obywateli, buduje się przez siłę ekonomii, a nie szumne deklaracje. Choć, jak się okazuje nie wszędzie.
Bo u nas jak zawsze, wesoło. W przypadku części zbuntowanej i pragnącej za wszelką cenę zaznaczyć swoją podmiotowość prawicy mniej to dziwi. Ale akurat trzeba przyznać, że nasza lewica też, jak na formację za historią ojczystą nie przepadającą, wpisuje się bardzo mocno w pewną znaną tradycję.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.