Rozmowa rozpoczęła się od problemów technicznych. Prowadząca rozmowę Katarzyna Kolenda-Zaleska zadała pytanie o stosunki Polski z amerykańską dyplomacją, sugerując, że wymagają one odbudowy. – Zupełnie nie rozumiem tych tez, które pani stawia w tym momencie – zaczął wiceminister Paweł Jabłoński.
Wtedy Kolenda-Zaleska stwierdziła, że w ogóle nie słyszy, co mówi wiceminister, mimo że na wizji wszystko było słychać doskonale. – Panie ministrze, sekundkę – poprosiła dziennikarka. – Ja nie słyszę – dodała, odpowiadając prawdopodobnie na głos z reżyserki. – Ja państwa cały czas słyszę – powiedział Jabłoński.
Po chwili problemy udało się naprawić. – O dobrze, teraz, bardzo proszę, już jest wszystko w porządku – oznajmiła Kolenda-Zaleska i pozwoliła wiceministrowi kontynuować wypowiedź, w której przekonywał, że w relacjach z USA nie ma co mówić o odbudowie, bo jest w nich „stały postęp”.
Jabłoński: Kreujecie obraz, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością
Wiceminister odpowiadał też na zarzuty dziennikarki, że relacje Polski z USA nie są tak dobre, skoro prezydent Biden wciąż nie zadzwonił do prezydenta Dudy.
– Państwo kreujecie obraz, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – przekonywał Jabłoński. – Zdaję sobie sprawę, że dla państwa ciekawsze są trywialne elementy stosunków międzynarodowych. Na przykład telefon, czy telefon był podłączony do kabla. Była potężna afera, którą dziennikarze kreowali – stwierdził Jabłoński, nawiązując do zdjęcia prezydenta Dudy, które odbiło się szerokim echem w mediach społecznościowych.
– Nie pytam o telefon podłączony do kabla. Ja pytam o telefon przywódcy wolnego świata do prezydenta. Pytam o ten telefon, którego nie ma – podkreśliła dziennikarka.
– Ja wolę zajmować się sprawami merytorycznymi – odparł wiceszef MSZ.
Jabłoński: Sądy międzynarodowe powinny działać w granicach prawa
Kolenda-Zaleska zapytała Jabłońskiego, dlaczego Polska nie akceptuje wyroków TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
– Uważamy, że wszystkie sądy krajowe i międzynarodowe powinny działać na podstawie i w granicach prawa. Jeżeli te granice przekraczają, tak jak robi to TSUE, wykraczając poza granice traktatowe, co stwierdzał też Trybunał Konstytucyjny w Niemczech w innych sprawach, to należy się temu przeciwstawić, należy o tym mówi ć – ocenił Jabłoński.
Wtedy dziennikarka zapytała, kto powołał polski zespół ds. Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. – Przede wszystkim, jeśli mówimy o wykonywaniu wyroków, to mówimy o wykonywaniu wyroków ostatecznych… - zaczął Jabłoński.
– Ale pamięta Pan, kto powołał ten zespół – przerwała dziennikarka, wracając do swojego pytania. – Panie ministrze, kto powołał zespół? – stanowczo dopytywała. – Ale jaki zespół, przepraszam, nie usłyszałem do końca pytania – przyznał wiceminister.
– Zespół ds. Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, którego zadaniem jest monitorowanie wykonywania wyroków i decyzji wobec Polski – stwierdziła dziennikarka. – Podejrzewam, że to zespół przy MSZ – stwierdził Jabłoński. – Nie, powołał go Jarosław Kaczyński w 2007 roku – stwierdziła dziennikarka.
– Jeżeli mówimy o sytuacjach, w których Trybunał działa w ramach Traktatu, umowy międzynarodowej, to naturalne jest, że te wyroki są wiążące. Jeżeli jednak ktoś wykracza poza swoje kompetencje, a sady tez mogą wykraczać poza swoje kompetencje i wielokrotnie się to zdarza, to należy się temu przeciwstawić – stwierdził Jabłoński.
„Panie ministrze, mówi pan nieprawdę”
Na koniec rozmowy, Jabłoński podkreślał, że to polski „naród głosował za tym, żeby przeprowadzić reformę sądownictwa”, dwukrotnie wybierając PiS w wyborach.
– Ja uważam, że jest to wystarczający mandat demokratyczny, żeby te zmiany kontynuować. To, że PO próbowała niezgodnie z konstytucją przejąć Trybunał Konstytucyjny i go zablokować, to wszyscy wiemy. Natomiast my się temu sprzeciwiliśmy – stwierdził wiceszef MSZ, odwołując się do kryzysu wokół TK z 2015 roku, kiedy PO na koniec swoje kadencji powołała pięciu sędziów Trybunału, a zgodnie z prawem mogła wybrać tylko trzech, jak ocenił to sam TK.
– Jeśli chodzi o dwóch sędziów, a nie pięciu. Panie ministrze, proszę być precyzyjnym – przerwała Jabłońskiemu dziennikarka. – Wszyscy sędziowie zostali wybrani już po tym, jak odbyły się wybory. Wtedy miały rozpocząć się ich kadencję – stwierdził polityk PiS.
– Nieprawda, mówi pan nieprawdę – ostro przerwała Kolenda-Zaleska, powtarzając to zdanie kilkukrotnie.
Wtedy wiceminister i dziennikarka zaczęli przerzucać się datami. – Panie ministrze, nie wracajmy do tej dyskusji. Naród nie głosował za tym, żeby były łamane i niewykonywane wyroki sądów. Musimy kończyć – stwierdziła Kolenda-Zaleska.
– Pani redaktor, PO próbowała wybrać sędziów na zapas i zablokowaliśmy to po prostu – dodał na koniec Jabłoński.