Prof. Jarosław B. jest znany jako ekspert, który był powoływany jako biegły do spraw śmierci Igora Stachowiaka (zmarł na komisariacie we Wrocławiu), zastrzelenia podejrzanego w Kutnie (w 2015 roku) czy zastrzelenie podczas pościgu 21-latka w Koninie. Prof. B. wydawał ekspertyzy, które oceniano jako kontrowersyjne, ponieważ te najczęściej pomagały funkcjonariuszom, choć nie rozwiewały wielu wątpliwości.
Jarosław B. jednak nie wydawał opinii tylko w tych sprawach – w lipcu 2019 roku jego analiza została wykorzystana przez podkomisję smoleńską Antoniego Macierewicza. Prof. dowodził, że gdy badano po raz pierwszy zwłoki ofiar katastrofy „świadomie pomijano istotne ślady i markery mogące jednoznacznie wskazywać na obrażenia występujące po eksplozji”.
Ekspert podkomisji Macierewicza usłyszał zarzuty
Jak opisuje Onet, biegłym z łódzkiego Zakładu Medycyny Sądowej prokuratura zainteresowała się w grudniu 2016 roku, a zarzuty postawiono mu dopiero jesienią 2020 roku. Chodzi o czasy, gdy kierował on ZMS.
Śledczy zarzucają mu m.in. przekroczenie uprawnień w latach 2011-2015. – Podejrzewamy go o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień (...). Ponadto zarzuciliśmy podejrzanemu fałszowania czasu pracy w tej jednostce. Zawyżano liczbę godzin poświęconych na opinie, co miało wpływ na wynagrodzenie pracowników – przekazał Onetowi prok. Daniel Prokopowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Według prokuratury ekspert prof. Jarosław B. układał subiektywnie skład zespołów czy czas wydania opinii, a nawet nakładał swego rodzaju „marżę”. „Z wyliczeń prokuratury wynika, że miesięcznie przyznawał sobie od 19 tys. zł do ponad 73 tys. zł. Tym samym działał na szkodę kilkudziesięciu innych biegłych: z ZMS i spoza tej instytucji. Grozi mu do 10 lat więzienia” – opisuje Onet.
Jarosław B. nie przyznaje się do winy.