W programie TVN24 „Czarno na białym” wyemitowano wywiad z prezesem Najwyższej Izby Kontroli Marianem Banasiem. Już na samym początku rozmowy nawiązano do tego, że Banaś ma czarny pas w karate, a dziennikarze pytali, czy tak, jak w tej sztuce walki „zabija się jednym ciosem byka”, tak szef NIK „zabije teraz rząd Mateusza Morawieckiego”.
– Ja nikogo nie zabijam, nie jestem na żadnej wojnie. Ja po prostu wykonuję swoje konstytucyjne obowiązki – odparł Banaś. Na zarzuty, że jego działalność może być traktowana jako gra z rządem, szef NIK odpowiedział stwierdzeniem, że tylko reaguje na pewne czynności, które są podejmowane wobec niego i jego rodziny.
Marian Banaś zaprzeczył, jakoby kogokolwiek w rządzie „grillował”. – Nikogo nie grilluję. Wykonuję tylko obowiązki, które do mnie należą. Natomiast w przyszłym tygodniu (tj. między 24-30 maja – red.) sprawa zostanie definitywnie rozstrzygnięta. (...). To nie jest zemsta. Nie mszczę się. Dla mnie to pojęcie obce – mówił szef NIK.
Marian Banaś: Mariusz Kamiński szuka na mnie haków
Prezes Najwyższej Izby Kontroli wiele razy w rozmowie wskazywał, że jego kłopoty (pojawiły się podejrzenia co do majątku Banasia i jego syna, w przypadku szefa NIK chodzi o podejrzenie złożenia fałszywych oświadczeń majątkowych), wynikają z działań szefa MSWiA i ministra koordynatora ds. służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Jak stwierdził, Kamiński ma „monopol na informacje”, które potem przekazuje prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu.
– To już jest kwestia samego pana prezesa, czy przyjmuje za pełną wiarę informacje, które mu przekazuje ze służb Kamiński, czy też je weryfikuje – powiedział Banaś.
– Ja twierdzę, że ma monopol na informacje (Kamiński – red.), monopol w sensie kadrowym i może zbierać haki na każdego. Podejrzewam, że w moim przypadku zbiera, choć tych haków nie ma. Bo gdyby były, miałbym dawno postawione zarzuty – mówił szef NIK, dodając przy tym, że cały czas są prześwietlani jego znajomi i rodzina. – To po prostu wygląda jak matrix. Kamiński to robi, żeby wszyscy się go bali – skwitował.
Banaś: Jeździłem w sprawach państwowych do Kaczyńskiego
Marian Banaś w „Czarno na białym” sporo mówił też o „politycznej kuchni”, uchylając rąbka tajemnicy, jak wygląda rządzenie państwem w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości. Dziennikarze pytali o wizyty Banasia na Nowogrodzkiej u Jarosława Kaczyńskiego i czy zdawał sobie sprawę z tego, że jednak jeździł do „szeregowego posła”. – Czy miał pan przekonanie, że to jest osoba decyzyjna? – padło.
– Gdyby nie była decyzyjna, to tam by nikt nie jeździł. Dzisiaj wszyscy jeżdżą na Nowogrodzką, przecież (Kaczyński – red.) jest osobą decyzyjną. Tu chodzi o to, że partia może być autorytarna, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji albo też demokratyczna. Tutaj akurat jest daleko posunięta i zmonopolizowana władza – mówił Banaś.
Szef NIK podkreślił też: – Ja jeździłem (na Nowogrodzką – red.) w sprawach państwowych. Jeździłem w sprawach, o których wiedziałem, że zależą od pana prezesa.
Działania NIK w sprawie wyborów kopertowych
13 maja Marian Banaś, prezes NIK, przedstawił wyniki kontroli Izby w sprawie wyborów kopertowych (korespondencyjnych), które ostatecznie nie odbyły się 10 maja 2020 roku. Szef Izby mówił, że niektóre decyzje, podejmowane m.in. przez premiera Mateusza Morawieckiego nie miały „podstaw prawnych”.
W trakcie konferencji prasowej przedstawiciele NIK przekazali, że skierowano dwa zawiadomienia do prokuratury przez kierownictwo Poczty Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Blisko dwa tygodnie później, 24 maja, Onet poinformował nieoficjalnie, że NIK skieruje zawiadomienia także wobec premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, szefa KPRM Michała Dworczyka i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.
Czytaj też:
Jarosław Kaczyński dla „Wprost”: Każdy średnio rozgarnięty człowiek może załatwić aborcję za granicą