70 zł miesięcznie na życie. Aktywistka o warunkach, w jakich żyją ofiary Łukaszenki

70 zł miesięcznie na życie. Aktywistka o warunkach, w jakich żyją ofiary Łukaszenki

Jana Shostak
Jana Shostak Źródło: Newspix.pl / ZUMA
Krzyczała równo minutę. Jak tłumaczyła – z bezsilności i skrajnego zmęczenia sytuacją na Białorusi. W poniedziałek rano, dzień po porwaniu cywilnego samolotu przez reżim Aleksandra Łukaszenki, przed białoruską ambasadą w Warszawie, politycy i aktywiści zorganizowali konferencję, której najważniejszym elementem był krzyk Jany Shostak. Z polsko-białoruską aktywistką rozmawiamy o sytuacji osób zmuszonych do ucieczki przed białoruskim reżimem.

Wprost: Przed białoruską ambasadą powiedziała pani, że czujecie się do cna zmęczeni i oczekujecie realnego wsparcia od Unii Europejskiej. Czujecie, że jesteście go pozbawieni i brakuje konkretów?

Jana Shostak: Tak. Tematów jest tak wiele, że nie wiem od czego zacząć. Po pierwsze, tak jak mówiłam w poniedziałkowym wystąpieniu, chodzi o zaostrzenie sankcji wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki. Mam na myśli współpracę ekonomiczną i każdą inną, np. zakup surowców np. drewna, to samo dotyczy możliwości eksportowania towarów przez firmy – córki, w rzeczywistości należące do reżimu.

To oznacza mocniejsze niż do tej pory naciski ekonomiczne na Łukaszenkę.

Zdecydowanie. Powiedziałam również, i przypominam o tym, że ważne jest realne wsparcie dla osób, które z wielu przyczyn były zmuszone do ucieczki z Białorusi. Dziś jest wiele takich osób i inicjatyw społecznych, które warto wesprzeć, a prawie nikt o nich nie wie i o nich nie mówi. To dotyczy też polityczek i polityków.

Artykuł został opublikowany w 21/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.