Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się w minioną niedzielę (23 czerwca), kiedy to białoruskie władze wydały nakaz awaryjnego lądowania w Mińsku samolotu linii lotniczych Ryanair, który leciał z Aten do Wilna. Opozycjonista Franek Wiaczorka przekazał agencji BNS, że samolot Ryanaira został zmuszony do awaryjnego lądowania po podniesieniu myśliwca MiG-29 przez białoruskie wojsko. Powodem działań był fakt, że na pokładzie samolotu przebywał białoruski aktywista Raman Pratasiewicz, którego tuż po wylądowaniu samolotu zatrzymano. Razem z Pratasiewiczem aresztowano także jego partnerkę, 23-letnią Sofię Sapiegę.
Białoruski reżim twierdził, że powodem działań było wspomniane zagrożenie bombowe. Jak jednak wynika z późniejszych ustaleń, Białoruś wezwała samolot Ryanaira do lądowania jeszcze zanim lotnisko w Mińsku otrzymało rzekome zgłoszenie o zagrożeniu bombowym.
Unia Europejska reaguje
W reakcji na działania Białorusi, Unia Europejska zdecydowała o wprowadzeniu zakazu przelotów przez przestrzeń powietrzną UE dla białoruskich linii lotniczych. Jednocześnie politycy zaapelowali do przewoźników z siedzibą w Unii Europejskiej o unikanie przelotów nad Białorusią.
Rosja solidarna z Białorusią
W działaniach odwetowych z Białorusią solidaryzuje się jednak Rosja. Jak podaje BBC, Rosja nie zatwierdza niektórym liniom lotniczym alternatywnych tras do Moskwy. Piloci proszą o wyznaczenie takiej trasy, z pominięciem białoruskiej przestrzeni powietrznej, ale zastają ciszę w eterze. Według doniesień, linie Austrian Airlines i Air France musiały z tego powodu odwołać loty do stolicy Rosji.
Teraz Rosja poszła o krok dalej. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji wydało komunikat, w którym krytykuje unijne sankcje. BBC, przytaczając słowa rzeczniczki ministerstwa Marii Zacharowej, informuje, że Rosja zarzuca Unii działania nieodpowiedzialne i narażające bezpieczeństwo obywateli.
Czytaj też:
Białoruski opozycjonista zmarł w więzieniu. Władze: Upadł i uderzył się w głowę