Wszystko zaczęło się w lutym 2020 roku. Mirosław Iwański pojawił się na wiecu wyborczym Andrzeja Dudy w Łowiczu. Mężczyzna miał ze sobą transparent z napisem „Mamy durnia za prezydenta”. Iwańskiego zatrzymano, a prokurator oskarżył go o publiczne znieważenie prezydenta. Chodzi o art. 135 § 2 Kodeksu karnego: „Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Sprawa wróciła na wokandę
W lipcu ubiegłego roku Iwański został uniewinniony przez sąd pierwszej instancji, który stwierdził, że mężczyzna dopuścił się czynu o niskiej szkodliwości. Pod koniec stycznia 2021 roku Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił ten wyrok i zdecydował o ponownym rozpatrzeniu sprawy.
„Gazeta Wyborcza” informuje, że 1 czerwca sprawa ponownie trafiła na wokandę, jednak jej przebieg został utajniony. Gazeta dodaje, że o wyłączenie jawności nie wnosiła żadna ze stron, jednak sędzia powołał się na art. 359 p. 2 kodeksu postępowania karnego, który dopuszcza odgórne utajnienie rozprawy. Przed sądem zgromadziły się osoby wspierające Iwańskiego – dodaje „GW”.
Czytaj też:
Żulczyk nazwał prezydenta „debilem”, RPO komentuje. Bodnar pisze o „opinii eksperckiej ”