Wolta opozycji i wniosek o utworzenie rządu. „Bibi” lada moment może stracić władzę

Wolta opozycji i wniosek o utworzenie rządu. „Bibi” lada moment może stracić władzę

Benjamin Netanjahu
Benjamin Netanjahu Źródło: Newspix.pl / ABACA
Izrael lada moment może mieć nowego premiera. Opozycja dogadała się i zamierza przejąć władzę, kończąc 12-letnie rządy Benjamina Netanjahu.

Niebywałe przetasowania na izraelskiej scenie politycznej. Sprawujący urząd premiera od 2009 roku Benjamin Netanjahu, nazywany „Bibim”, najprawdopodobniej straci władzę. Widmo takiej sytuacji wisiało nad Netanjahu w zasadzie od kwietnia 2019 roku. Od 2019 roku w Izraelu zorganizowano już cztery razy wybory parlamentarne, a żadne z nich (także te z marca 2021 roku) nie przyniosły stabilizacji. Tymczasowo łatano problemy z większością w parlamencie sojuszami Likudu i Niebiesko-Białych, ale i te nie przetrwały zbyt długo.

Ostatnie wybory musiały być rozpisane, ponieważ Knesetowi (izraelski parlament) nie udało się uchwalić uchwały budżetowej.

Netanjahu, lider partii Likud, po marcowych wyborach niby utrzymał władzę, ale blok formacji związanych z tą partią zebrał zaledwie 52 mandaty (na 120 w Knesecie). Z kolei blok opozycyjny po marcu miał 57 mandatów, a cztery przypadły Zjednoczonej Liście Arabskiej, a Jaminie – siedem.

Netanjahu straci władzę w Izraelu po 12 latach

Izraelski parlament dopiero co wybrał nowego prezydenta kraju. Stanowisko Reuwena Riwlina zajmie terazJicchak Herzog z Izraelskiej Partii Pracy (Awoda). Hercog zdobył 87 ze 120 możliwych głosów i urząd obejmie w lipcu.

Zmiana na stanowisku prezydenta okazała się niejedyną w izraelskiej polityce. Partie opozycyjne w środę 2 czerwca ogłosiły, że sformowały koalicję. Tego samego dnia Jair Lapid, lider centrowej Jesz Atid, zwrócił się do nowowybranego prezydenta Izraela, że reprezentuje większość parlamentarną i chce sformować nowy rząd.

Koalicję opozycji nazwano „Blok Zmiany”, a w jej skład weszły, poza Jesz Atid, także takie formacje jak m.in. Niebiesko-Biali (niedawno sojusznicy Netanjahu z Benim Gancem na czele), Zjednoczona Lista Arabska (Ra'am), Jamina (jej lider Naftali Bennett ma zostać premierem). Łącznie do koalicji przynależy osiem partii, reprezentujących zarówno lewicę, centrum, jak i prawicę. Większość bloku opozycji będzie jednak stosunkowo krucha – wyniesie równo 61 głosów.

Problemy „Bibiego”

Teraz parlament Izraela ma 12 dni na to, by przegłosować poparcie dla nowego rządu. Jeśli misja Lapida i Bennetta się powiedzie, to Netanjahu po 12 latach straci stanowisko premiera (wcześniej już był szefem rządu w latach 1996-1999). Polityczne konsekwencje to jedno, ale „Bibi” ma inny problem – ciążące na nim zarzuty karne. Tymczasem nad – jeszcze – obecnym szefem izraelskiego rządu od lat zbierają się czarne chmury. 24 maja 2020 roku ruszył proces w jego sprawie.

Jak przypomina Ośrodek Studiów Wschodnich, Netanjahu ma trzy sprawy karne:

„We wszystkich zarzuty dotyczą oszustwa i nadużycia urzędu, w jednej także przekupstwa. Premiera oskarża się m.in. o to, że w latach 2007–2016 on i jego rodzina przyjęli od znajomych miliarderów z USA i Australii korzyści majątkowe (m.in. cygara, alkohol, biżuterię) o łącznej wartości ok. 200 tys. dolarów”.
Źródło: "New York Times", Ośrodek Studiów Wschodnich, Wprost.pl