Lidia Staroń – niezależna senator z Olsztyna często głosuje tak, jak senatorowie z klubu PiS – lecz w przeszłości przez 10 lat należała do Platformy Obywatelskiej. Lidia Staroń znana jest też ze swojego zaangażowania w sprawy społeczne. Dlatego też w minionych tygodniach stała się kandydatką do funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich. Po wielu nieudanych próbach obsadzenia tego stanowiska, miał nastąpić przełom. Tak się jednak nie stało.
Główny problem przy wyborze RPO stanowi fakt, że kandydata musi najpierw poprzeć Sejm, a później Senat. W Sejmie rządzi Zjednoczona Prawica, w Senacie z kolei opozycja, co oznacza, że kiedy kandydat PiS zostanie poparty przez pierwszą izbę, w drugiej nie zdobywa większości.
Lidia Staroń: Myślałam, że Gowin jest poważnym człowiekiem
W minionych tygodniach temat znów powrócił. PiS zgłosiło, że ich kandydatką będzie Staroń, która miała mieć szerokie poparcie. W ostatniej chwili z poparcia wycofał się jednak członek koalicji rządzącej Jarosław Gowin, który podpisał się pod listą poparcia dla innego kandydata – prof. Marcina Wiącka. Problem w tym, że to kandydat opozycji.
– Gowin i jego ludzie przez pół roku namawiali mnie i ustalali z PiS moją kandydaturę. Gowin zachował się nie fair wobec ludzi. Ja zawsze działałam dla ludzi. To jest jednak jakiś plan, by współpracownik został rzecznikiem, a nie ktoś, kto działa dla ludzi – żaliła się w „Gościu Wydarzeń” Lidia Staroń.
– Pół roku było namawianie, ja odmawiałam, ale później uznałam, że jeśli będzie zgoda wszystkich, to owszem. Gowin mówił mi, że nawet opozycja się zgodzi. Myślałam, że jest poważnym człowiekiem. Chodziło pewnie o uderzenie w PiS, a nie we mnie. Gowin zadzwonił i powiedział „rezygnuj, mamy większość”. I powiem szczerze, miałam wtedy zrezygnować, bo uznałam, że to nie moja walka, to jest takie brudne... – dodała. – Gdzie my idziemy, jak każdy każdego ogrywa i kłamie? To nie powinna być norma – mówiła, wyraźnie rozgoryczona.
Czytaj też:
Gowin komentuje zamieszanie ws. wyboru RPO. Mówi o „chocholim tańcu”