Jedno pytanie TVP na konferencji z Donaldem Tuskiem wywołało serię zdarzeń, która całkiem nieźle pokazuje kondycję TVP Info i „Wiadomości”, a w zasadzie jej brak, bo próba "ustrzelenia" lidera PO pytaniami o prof. Andrzeja Rzońcę okazała się być kapiszonem. I to dosyć sporym, bo sprawiła, że na jaw wyszły błędy popełniane przez pracowników stacji od miesięcy.
Najpierw krótkie przypomnienie: Tusk po powrocie do PO zwołał konferencję prasową w niedzielę. Ta już się kończyła, a nowy-stary szef Platformy miał opuścić salę, gdy z pytaniami zgłosił się reporter TVP i udzielono mu głosu.
– Chciałbym zapytać przede wszystkim o słowa prof. Rzońcy, który kilka miesięcy temu mówił o tym, że 500+ powinno zostać zlikwidowane. Pan teraz się z tych słów wycofuje? (...). Czy pan prof. Rzońca będzie dalej doradcą partii? – wypytywał Tuska. Były premier odparł, że nie może wycofywać się ze słów profesora i dodał, że ten nie jest doradcą PO.
– Ale był doradcą PO – zripostował reporter, na co Tusk odparł: – Chciał pan odpowiedź, ma pan odpowiedź.
Sam Rzońca zaprzeczył, by kiedykolwiek mówił, że popiera likwidację 500+. „Chętnie sam wycofam się ze słów nt. likwidacji 500+, tylko wskażcie, proszę, kiedy do tego wzywałem. Na marginesie, od ponad roku nie jestem doradcą PO” – pisał na Twitterze ekonomista.
Polska rzeczywistość według TVP. Dlaczego padło na Rzońcę?
Ta sytuacja jak w soczewce pokazuje cały problem tego, jak TVP przedstawia polską rzeczywistość. Nie było tajemnicą w środowisku dziennikarskim, że Rzońca nie doradza już Platformie, a ta też nie chwaliła się tym, że szumnie ogłaszana współpraca się zakończyła. Co więcej, trudno znaleźć wypowiedzi Rzońcy wskazujące na to, by otwarcie opowiadał się za likwidacją 500+.