„Dziennik Gazeta Prawna” opisuje, jak na tę chwilę przedstawia się flota rządowych samolotów. Rządzący, w tym prezydent, mają do dyspozycji dwa Gulfstreamy G550, jednego Boeinga 737-800 oraz dwa Embraery ERJ 170-200, czarterowane od PLL LOT. Brakuje jednak dwóch Boeingów 737-800, które już kupiono, ale wciąż są opóźnienia.
„DGP” wylicza, że pierwszy z dwóch boeingów miał trafić do Polski do końca maja 2021 roku, a drugi – w połowie czerwca. Te terminy minęły, a z maszyn nadal nie może korzystać rząd. Wcześniejszym terminem był rok 2020, ale na drodze realizacji umowy stanęła pandemia koronawirusa.
Co z boeingami dla rządu? „DGP”: Trzeba poczekać
Urzędnicy przekazali gazecie, że pod koniec maja rozpoczęto prace „w zakresie komisyjnego odbioru” tych samolotów i mają się one zakończyć w lipcu. „Nieoficjalnie wiadomo, że polska strona oczekuje usunięcia usterek i niedoróbek m.in. w zabudowie wnętrza (te działania wykonywane są we Francji). Samoloty trafią zatem do Polski najwcześniej w sierpniu, a i to jeśli wszystkie odbiory przebiegną pomyślnie” – czytamy w „DGP”.
Gdy w końcu dwa boeingi dotrą do Polski, będzie można mówić o zakończeniu programu zakupu samolotów dla VIP-ów. Zapoczątkował go w 2016 roku ówczesny szef MON Antoni Macierewicz. Przetarg na boeingi był nawet raz unieważniony, ale nagle jednak wybrano maszyny, MON zrobiło to z wolnej ręki. To wzbudziło zainteresowanie Krajowej Izby Odwoławczej, a sprawa trafiła do sądu.
W lipcu 2017 roku wydział gospodarczy Sądu Okręgowego w Warszawie stwierdził, że Ministerstwo Obrony Narodowej podpisując umowę z wolnej ręki z Boeingiem, naruszyło prawo.
Czytaj też:
Wyrok KIO: MON naruszył prawo przy zakupie samolotów VIP. Złamano zasadę uczciwej konkurencji