Weekendowe wybory w Prawie i Sprawiedliwości nie przyniosły żadnego przełomu. Ważny polityk PiS, z którym rozmawiamy o kongresie i jego efektach, mówi o kiepskich nastrojach, które narastają od dawna w jego partii.
– Nie padło żadne sensowne uzasadnienie, po co mamy sprawować władzę przez kolejne lata – mówi „Wprost” polityk.
– Nie to, żeby wszyscy na takie słowa czekali. W ludziach narasta zniechęcenie i przekonanie, że do dużych, systemowych zmian ta partia nie ma już serca. Wystarcza trwanie – dodaje nasz rozmówca.
Polityk PiS dodaje, że choć nie to było powodem zamknięcia kongresu przed mediami, to taka decyzja pozwoliła na swobodne jak nigdy wcześniej rozmowy w kuluarach i w większości przypadków na zachowanie ich w tajemnicy.
– Było czego posłuchać. Szczególnie aktywna była Beata Szydło. Krążyła po Expo (warszawskie centrum kongresowe, gdzie PiS wybierało nowe władze – przyp. red.) i otwartym tekstem wyrażała swoje żale – opowiada nasze źródło.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.