Posiedzenie pięcioosobowego składu TK rozpoczyna się we wtorek 13 lipca o godz. 11:00. W składzie orzekającym znalazło się czworo sędziów z nadania PiS i jeden sędzia wybrany jeszcze przed objęciem władzy przez partię Kaczyńskiego (sędzia Leon Kieres). Trybunał zajmie się wnioskiem premiera Mateusza Morawieckiego o zbadanie zgodności Konstytucji z wybranymi traktatami unijnymi. W najprostszym przełożeniu, chodzi o to, by TK wypowiedział się, czy unijne prawo ma wyższość nad prawem polskim.
Szykuje się maraton rozstrzygnięć
Warto odnotować, że wtorkowa rozprawa rozpoczyna cały maraton rozstrzygnięć. W środę 14 lipca TK pochyli się nad kolejnym wnioskiem. Tym razem będzie to zbadanie, czy państwo członkowskie ma obowiązek wykonać środki tymczasowe orzeczone przez unijne organy. To kolejny cios w unijne instytucje, które nakazują zmian w systemie sprawiedliwości Polski.
Z kolei w czwartek 15 lipca unijny Trybunał Sprawiedliwości ma ogłosić wyrok w sprawie polskiego systemu dyscyplinującego sędziów. TSUE już wcześniej nakazał zamrożenie działania Izby Dyscyplinarnej SN. Ostateczna decyzja może jedynie przypieczętować sprawę i całkowicie wstrzymać działanie Izby, co zburzy zbudowany przez PiS system sprawiedliwości.
Wyrok TK i co dalej? Scenariusze
Jeśli TK rozstrzygnie we wtorek, że polskie prawo jest ważniejsze niż prawo unijne, co prawda zrobi ruch wyprzedzający przed czwartkowym rozstrzygnięciem TSUE, ale doleje oliwy do ognia w kontaktach z Unią. „Ostrzegamy, że jeśli Trybunał Konstytucyjny orzeknie zgodnie z wnioskiem Prezesa Rady Ministrów, to Polska naruszy dobrowolnie zaciągnięte zobowiązania międzynarodowe. Państwo będzie wówczas zmuszone do poniesienia odpowiedzialności z tego tytułu, bądź też znajdzie się przed koniecznością opuszczenia Unii w celu wycofania się ze swych zobowiązań” – alarmowali eksperci z Fundacji Batorego.
Scenariuszy w tej kwestii jest kilka. Po takim orzeczeniu Polska będzie musiała albo zmienić Konstytucję, by dostosować ją do unijnego prawa, albo negocjować inne warunki traktatowe, albo wyjść z Unii. Jest także czwarta możliwość, którą rząd z sukcesem realizuje od pięciu lat – ignorowanie unijnych ponagleń i wyroków. Ostatnia opcja zdaje się najbardziej prawdopodobną, choć należy zauważyć, że i Unia może być na granicy cierpliwości, by taką postawę jeszcze akceptować.
Nie zapominajmy, że unijni przywódcy mają do wykorzystania argument, który zawsze trafia – pieniądze. Na stole leżą bowiem potężne środki z Funduszu Odbudowy, które kraje członkowskie mają dostać na walkę z pandemią. Lekceważenie unijnych traktatów, przy jednoczesnym pobieraniu środków na równych prawach, może się okazać problematyczne. Wówczas Unia może sięgnąć po mechanizm powiązania wypłaty pieniędzy z przestrzeganiem zasad praworządności w kraju, a wtedy Polska może pożegnać unijne pieniądze.
Czytaj też:
ETPC nałożył karę na Polskę. Resort Ziobry: Wyrok upolityczniony, absurdalny i bez podstaw