Członkowie parlamentarnego zespołu ds. sanitaryzmu Anna Siarkowska (klub PiS) i Janusz Kowalski z Solidarnej Polski na Twitterze relacjonowali swoją interwencję w Nowym Dworze Gdańskim. Chodzi o dom dziecka w tym mieście, który pozwolił na zaszczepienie wychowanków przeciwko COVID-19 (tylko tych, którzy osiągnęli odpowiedni wiek, zrobili to dobrowolnie). Jak opisywano wówczas na portalu NaszeMiasto, do szczepienia przystąpiło troje podopiecznych (pełnoletnich), a także dwoje niepełnoletnich wychowanków (pojechały z babcią).
Siarkowska i Kowalski twierdzili jednak, że otrzymali doniesienia, jakoby dzieci były przymuszane do szczepienia. Po interwencji w domu dziecka posłanka i poseł poinformowali, że złożyli wniosek o zbadanie tej sprawy, nie podali więcej konkretów.
Lubnauer kpi z Kowalskiego i Siarkowskiej. „Wymyślili sanitaryzm”
Akcja Siarkowskiej i Kowalskiego nie umknęła uwadze Katarzynie Lubnauer z Nowoczesnej, która tak na Twitterze skwitowała ich aktywność:
„Najpierw PiS wymyślił ideologię LGBT, a teraz ta dwójka Sanitaryzm. Świat płaskoziemców stoi przed nimi otworem. Szkoda, że kosztem zdrowia młodych Polek i Polaków”.
Bez komentarza nie zostawiła tego Siarkowska, odpowiadając:
„Szanowna Pani Poseł, sanitaryzm wymyślili sanitaryści, a nie ci, którzy z nim walczą. Jeśli Pani nie rozumie tego terminu, tutaj znajdzie Pani jego definicję (...). Ad rem – czy jest Pani za tym, by łamać prawo i szczepić dzieci bez zgody ich opiekunów prawnych?”.
Siarkowska dołączyła też link do serii tweetów swojego autorstwa, w którym wyjaśniała, czym „sanitaryzm” jest. To nowy termin (używają go przeciwnicy przymusowych szczepień), który ma być „doktryną polityczną” podporządkowującą wszystkie dziedziny życia walce z epidemią. „Sanitaryzm dopuszcza segregację ludzi pod kątem zagrożenia epidemicznego oraz ograniczanie podstawowych praw człowieka i obywatela, uzasadniając to koniecznością powstrzymania epidemii. W swojej skrajnej odsłonie sanitaryzm nie potrzebuje realnego zagrożenia, a jedynie potencjalne, zaś środki użyte do walki z epidemią nie muszą wcale przynosić wymiernych efektów w obszarze bezpieczeństwa zdrowotnego” – wyliczała posłanka.
Najczęściej jednak sanitaryzmem określane są sytuacje, w których szczepienie (w tym wypadku przeciwko koronawirusowi) decyduje o tym, czy ktoś może skorzystać z danej usługi czy nie.