Poseł Bortniczuk przyznał, że spodziewa się, iż wraz z nadejściem kolejnej fali zachorowań na Covid-19 rząd będzie wprowadzał daleko idące restrykcje. Zaznaczał jednak, że nie nastąpi to wcześniej, a dopiero w momencie wzrostu krzywej zakażeń. Wyraził też przekonanie o wprowadzeniu kolejnego lockdownu. Jak tłumaczył, wtedy dopiero wszyscy odczują różnicę pomiędzy zaszczepionymi i resztą, ponieważ tych pierwszych ograniczenia nie będą po prostu obejmować.
Bortniczuk próbował też wytłumaczyć, dlaczego prawie połowa polskiego społeczeństwa nie chce się zaszczepić. Stwierdził, że zarówno zaszczepieni, jak i pozostali, kierują się troską o zdrowie. – W ich mniemaniu oni (niezaszczepieni – red.) troszczą się o zdrowie, oni się z jakiegoś powodu tej szczepionki obawiają – mówił.
Bortniczuk: Ja bym sobie życzył, żeby zaszczepieni byli uśmiechnięci
– Odsetek zaufania do polit nie jest najwyższy, politycy nie są od tego by namawiać do szczepień – dodawał Bortniczuk. – Ja bym sobie życzył, żeby zaszczepieni byli uśmiechnięci. Natomiast jeśli mamy sytuację jakiegoś nacisku, to polaryzacja jest większa w społeczeństwie – dodawał. Polityk obozu rządzącego mimo prób zrozumienia antyszczepionkowców zdecydowanie zareagował jednak na zdarzenia w Grodzisku Mazowieckim i potępił atak na punkt szczepień. – Albo wariactwo albo podła prowokacja. Na takie ruchy nie ma absolutnie zgody – ocenił.