W nocy z niedzieli na poniedziałek 2 sierpnia w Zamościu doszło do podpalenia punktu szczepień i lokalnej siedziby sanepidu. To kolejny w ciągu ostatnich dni atak na punkty szczepień. Do sprawy na Twitterze odniósł się poseł Konfederacji Artur Dziambor.
„Nie wierzę, że jakikolwiek atak, napad, podpalenie punktu szczepień, zostało przeprowadzone przez prawdziwych tzw. antyszczepionkowców. Nikt nie jest aż tak głupi. Komuś bardzo zależy, aby taki obraz wykreować. Ciekawe za ile lat się o tym dowiemy i czy nie będzie już za późno” – napisał.
Wpis wywołał duże kontrowersje. Dziamborowi odpowiedział m.in. poseł Lewicy Maciej Gdula.
„No tak spisek. Po ujęciu sprawców będziecie mówić, że to absolutny margines. A gdy uda się wywołać chaos i po ulicach będą biegać antyszczepionkowe bojówki, będziecie mówić, że trzeba było ludzi nie prowokować. Dlatego z agresywnymi antyszczepionkowcami trzeba jak z terrorystami” – skomentował Gdula.
Poprosiliśmy obu polityków, żeby szerzej odnieśli się do problemu w rozmowie z „Wprost”.
Dziambor: To była obrona zdrowego rozsądku
– Zaraz napiszę na Twitterze, że uwielbiam zapach napalmu o poranku – powiedział nam poseł Dziambor pytany, dlaczego umieścił swój wpis w mediach społecznościowych. – Ten wpis wywołał gigantyczną dyskusję, bo taki był jego cel – dodał.
Poseł tłumaczył też, czemu miał służyć głośny wpis. – Tak całkiem serio mówiąc, to jeżeli ktoś sobie wyobraża, że siedzi sobie jakaś pani Socha i mówi „oddział Zamość, proszę przeprowadzić operację podpalenia punktu szczepionkowego w nocy z 31 na 1 sierpnia”. A Zamość mówi „tak jest”, a potem o drugiej w nocy „melduje wykonanie zadania”. Jeżeli ktoś sobie wyobraża, że w ten sposób to wygląda, to ja nie wiem, ale to chyba nie ja jestem szalony – przekonywał poseł Konfederacji w rozmowie z „Wprost”.