Anna Kornecka to główna bohaterka wydarzeń ubiegłego tygodnia w polskiej polityce. Jeszcze jako wiceminister w TVN24 skrytykowała podatkowe propozycje zawarte w Polskim Ładzie. Dzień później, premier Mateusz Morawiecki odwołał ją ze stanowiska w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii, którym kieruje wicepremier i szef Porozumienia Jarosław Gowin.
Według rządowej narracji Kornecka straciła stanowisko, ponieważ efekty jej pracy nad ustawami były niezadowalające. Tymczasem przedstawiciele jej partii (Porozumienie) i ona sama deklarują, że dymisja miała związek wyłącznie z krytyką Polskiego Ładu. Zaraz po odwołaniu Korneckiej zwołano Zarząd Krajowy Porozumienia, który postawił PiS ultimatum w sprawie dalszej współpracy w Zjednoczonej Prawicy. Partia Gowina grozi wyjściem z koalicji, jeżeli PiS nie spełni jej trzech postulatów (dwa dotyczą Polskiego Ładu i podatków, trzeci – „Lex TVN”).
Czytaj też:
Kornecka obsypana pochwałami w TVN24. Poseł PSL: Rzadka postawa stanięcia w prawdzie
Kornecka dalej krytycznie o Polskim Ładzie. „Ci, którzy zyskają te 50-100 zł miesięcznie, o tyle więcej będą musieli zapłacić za różne usługi”
Co ważne, tuż po dymisji Kornecka dostała nowe stanowisko, została pełnomocniczką Jarosława Gowina. Jak sama twierdziła, dzięki temu będzie mogła kontynuować projekty, które prowadziła w Ministerstwie Rozwoju. W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” który ukazał się na Forsal.pl w niedzielę 8 sierpnia, Kornecka ponownie skrytykowała podatkowe propozycje zawarte w Polskim Ładzie i stojące za nimi wyliczenia.
– W przypadku Polskiego Ładu mówimy o zyskach rzędu 50-100 zł miesięcznie. Natomiast straty u tych osób, które będą musiały dopłacić – a ich jest sporo, bo to nie są tylko przedsiębiorcy, ale pracownicy zarabiający po kilka i kilkanaście tysięcy złotych – wynoszą od 1,2 tys. zł miesięcznie w górę. Tak więc dysproporcja zysków i strat jest bardzo duża – przekonywała Anna Kornecka.
Jednocześnie polityk Porozumienia przestrzegała przed innymi efektami wprowadzenia reformy podatkowej. Dowodziła, że skoro zwiększą się koszty działalności w Polsce, to przełoży się to na podwyższenie cen różnych produktów czy usług. – I w konsekwencji ci, którzy zyskają na Polskim Ładzie te 50-100 zł miesięcznie, o tyle więcej będą musieli zapłacić za różne usługi. Jeśli mamy fryzjerkę, która zarabiając jedynie 3 tys. zł, już będzie stratna na Polskim Ładzie, to ona nie zażąda już 50 zł za strzyżenie, lecz 70 zł – powiedziała.