Robert Makłowicz nie kryje swojej krytyki dla rządów Zjednoczonej Prawicy.
– Polityka w Polsce jest potwornie dziaderska, że użyję tego popularnego słowa. Jest tak koturnowo nieprawdziwa. Z jednej strony mamy panów w plastikowych garniturach, z drugiej strony wytapirowane panie. Wszyscy mówią co innego publicznie, a co innego prywatnie. To jest przykre – mówi popularny krytyk i publicysta w wywiadzie dla „Wprost”.
Fanów i miłośników Roberta Makłowicza można podzielić na dwie podstawowe grupy. Starsza pamięta go z telewizji i prasy (także, przed laty, z felietonów we „Wprost”). Druga grupa to młodzież, która zna go tylko z internetu, w którym w ostatnim czasie zdobył wielką popularność i autorytet.
Ta druga, licząca setki tysięcy osób grupa nazywa Roberta Makłowicza – pół żartem, pół serio – prawdziwym prezydentem Polski i chciałaby powierzyć mu przywództwo całego kraju.
Zapytaliśmy go bezpośrednio, czy rozważa kandydowanie na urząd prezydenta RP?
– Nie będę kandydować. Ale rozumiem tragizm zawarty w tym pytaniu – odpowiedział nam Makłowicz.
– Tragizm polega na tym, że polska polityka doszła do momentu takiej ściemy, takiego udawania, koturnowości i nieprawdy, że ludzie po prostu tęsknią za kimś, kto nie udaje, nie wyklucza i stara się patrzeć na świat ciepłym okiem. I oni myślą, że ja kimś takim jestem – wyjaśnił w wywiadzie dla „Wprost”.
Robert Makłowicz podkreślił, że w tej ostatniej kwestii jego fani specjalnie się nie mylą – rzeczywiście niczego on nie udaje i stara się odnajdywać raczej dobre strony ludzi i świata.
– Młodzież nie chce już uczestniczyć w tej celebrze, która najczęściej jest celebrą fałszu i dwulicowości. Wiem, że teraz mówię pewnego rodzaju truizmy, ale one niestety boleśnie pasują do naszej sceny politycznej – dodał Makłowicz.
Popularny krytyk i publicysta zaznaczył jednak, że mógłby rozważyć kandydowanie na prezydenta.
– Gdyby w Polsce był system prezydencki, to może bym to rozważył. Ale [obecnie] prezydent może tylko kontrasygnować – podkreślił Robert Makłowicz.
Zgodnie z obowiązującą konstytucją w Polsce główna władza ustawodawcza i wykonawcza skupiona jest w Sejmie oraz wybieranym przez niego rządzie.
– To jest swego rodzaju koślawy system, ponieważ głosujemy w wyborach powszechnych na prezydenta, który ma takie same uprawnienia, jak by go wybierało tylko Zgromadzenie Narodowe. Ja wiem, że Polacy bardzo lubią wybory prezydenckie. Są to wybory, w których zawsze jest największa frekwencja. Tylko że nie pamiętamy, że one nie są najważniejsze – stwierdził w wywiadzie dla „Wprost” Makłowicz.
Krytyk kulinarny i historyk dodał, że wybory prezydenckie w Polsce mogą być bardzo ważne, jeśli przekreślają zasadę kohabitacji, czyli sytuację, gdy jedna opcja polityczna gromadzi pełnię władzy w kraju.
– Wtedy robi się tak, jak jest w Polsce teraz – podsumował Robert Makłowicz.
Cały wywiad można przeczytać tutaj:
Czytaj też:
Robert Makłowicz dla „Wprost”: Polska polityka jest dziaderska. Ale zbliża się zmiana
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.