Jeszcze w czwartek 12 sierpnia rano wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz informował, że po południu leci do Moskwy na pogrzeb radzieckiego dysydenta i obrońcy praw człowieka Siergieja Kowalowa.
„Dziś po południu wylatuję do Moskwy na pogrzeb Siergieja Kowalowa, który odbędzie się w piątek” – poinformował Borusewicz na Facebooku.
– Kowalow nie brał udziału w bieżącej polityce, ale po Sachorowie jest najważniejszym przedstawicielem dawnej rosyjskiej opozycji – mówił wicemarszałek Senatu w rozmowie z Wirtualną Polską, wyrażając nadzieję, ze uda mu się dotrzeć na pogrzeb. – Kiedy zakładaliśmy KOR, braliśmy wzór z dysydentów rosyjskich. Najpierw kontakty były pośrednie, ale później Kowalow wielokrotnie gościł w Polsce, zawsze rozmawialiśmy. Zawsze był podziwiany za to, że nie dał się zastraszyć, kupić, złamać. To był przyjaciel Polski – mówił Borusewicz.
Borusewicz niewpuszczony do Rosji. „Byłem w błędzie”
Jednak już po południu okazało się, że wicemarszałek Senatu nie będzie mógł wziąć udziału w pogrzebie Kowalowa.
„Nie wpuszczono mnie na pogrzeb Borysa Niemcowa w 2015 r., a teraz otrzymałem wiadomość z polskiej ambasady w Moskwie, że od tego czasu wciąż jestem na liście osób, które nie mają wstępu na teren Federacji Rosyjskiej” – poinformował Borusewicz na Facebooku.
Na konferencji prasowej Borusewicz poinformował, że jest zaskoczony takim obrotem sprawy. – Od wczoraj przygotowywałem się do wylotu. To stawia pytanie o to, jakich standardów przestrzega władza rosyjska i rząd Federacji Rosyjskiej – podkreślił senator Koalicji Obywatelskiej. – Sądziłem, że ta obecna władza się trochę ucywilizuje, ale, jak widać, byłem w błędzi e – dodał.
Czytaj też:
Zemsta Łukaszenki na Polsce za azyl dla Cimanouskiej. „Hybrydowe uderzenie”