Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski w Polskim Radio 24 komentował wydarzenia związane z tzw. Lex TVN. Ustawa została 11 sierpnia przyjęta przez Sejm i zakłada zmiany przepisów w przyznawaniu koncesji nadawcom. Według obozu rządzącego nowelizacja ma służyć tylko uściśleniu istniejących przepisów tak, by spółki spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) nie mogły ich łatwo obejść, np. przez firmy słupy.
Krytycy nowelizacji wskazują jednak, że nowela uderza przede wszystkim w TVN. Dlaczego? Ustawa wprowadza zasadę, że w Polsce mogą nadawać tylko te media, w których udział zagranicznego kapitału nie przekracza 49 proc. z wyjątkiem tych nadawców, którzy mają swoje siedziby na terenie EOG (chodzi o wszystkie państwa UE plus Islandia, Norwegia i Liechtenstein).
Szef KRRiT tłumaczy „Lex TVN”
W przypadku TVN sprawa wygląda następująco: właścicielem stacji jest koncern Discovery z USA (a więc spoza EOG), a Amerykanie zarządzają stacją za pośrednictwem spółki Polish Television Holding BV, zarejestrowanej w Holandii. Po wejściu w życie noweli Discovery nie mogłoby utrzymać większości udziałów i musiałoby je sprzedać. Po przyjęciu ustawy zarząd TVN ocenił, że nowelizacja jest „wprost wymierzona w TVN, stanowi także bezprecedensowy atak na wolność słowa i niezależność mediów”. Właściciel stacji zagroził już Polsce podjęciem kroków prawnych.
Jak przekonywał szef KRRiT, od 1992 roku w Polsce obowiązują przepisy ograniczające kapitał zagraniczny w firmach, które posiadają koncesję (najpierw limit wynosił 33 proc., potem 49 proc.), a w 2004 roku, w związku z wejściem do Unii Europejskiej, były nowelizowane, by dostosować polskie prawo tak, aby dopuścić do rynku medialnego podmioty z UE.
– Nagle się okazało, że pewne zapisy wpuszczające podmioty europejskie na polski rynek medialny mogą być traktowane jako furtka do omijania zapisów ustawowych ograniczeń, czyli, krótko mówiąc, można zarejestrować dowolną spółkę w krajach Unii Europejskiej, w krajach Europejskiego Obszaru Gospodarczego i przez tę spółkę-wydmuszkę można obchodzić ustawy. I tak naprawdę tego dotyczy spór – dowodził Kołodziejski.
Czytaj też:
Kto może kupić TVN? Oto możliwe scenariusze dla właściciela stacji
Koncesje TVN i TVN24. To pierwsza ze stacji ma problem
Szef KRRiT wskazał jednak na inny wątek całej sprawy, który poruszano już wcześniej. By zrozumieć te zależności, trzeba najpierw rozróżnić dwie rzeczy: TVN24 nadaje przez satelitę (dzięki koncesji satelitarnej), natomiast TVN korzysta z naziemnej telewizji (koncesja naziemna).
Co ważne dla całej historii, koncesja TVN24 na nadawanie kończy się oficjalnie 26 września tego roku. Stacja złożyła wniosek w tej sprawie do KRRiT w lutym 2020 roku i choć został niewiele ponad miesiąc na decyzję, wciąż nie wiadomo, jak postanowi Rada. Z kolei TVN – naziemna – ma koncesję ważną do 2024 roku.
TVN24, ponieważ ma koncesję satelitarną, w razie wprowadzenia „Lex TVN” ma kilka wariantów „ratunkowych”, gorzej jest z TVN. Jednocześnie już po głosowaniu w Sejmie poseł Marek Suski z PiS zapowiedział dodanie poprawki, które ulgowo potraktuje stacje satelitarne. Zgodnie z jego wypowiedziami, nadawcy z koncesjami satelitarnymi (TVN24) nie musieliby spełniać wymogu 49 proc. kapitału.
Pozostaje więc kwestia samego TVN. Witold Kołodziejski w Polskim Radio tak to podsumował: – Czyli po prostu takie programy jak informacyjny program TVN24 wyłączyć poza ten zakres regulacji tak, żeby już nie dyskutować o tym, czy będzie dalej nadawała ta TVN24, czy nie, tylko skupić się na rzeczywistym problemie, który dotyczy i powinien dotyczyć tak naprawdę koncesji naziemnych.
Czytaj też:
Wojna z TVN. Czy stracimy zagraniczne inwestycje?