– Rozwiązanie sytuacji w Usnarzu jest dość proste, zgodne z polską tradycją, z tradycją Sierpnia '80. W tych uchodźcach powinniśmy zobaczyć przede wszystkim ludzi. O to przez lata walczyło moje pokolenie. Jak obserwuje ten konflikt na granicy, to serce mi staje. Mateusz Morawiecki okazał się bardziej bezwzględny niż Aleksandr Łukaszenka, a to się rzadko zdarza – powiedział w rozmowie z TVN24 Władysław Frasyniuk.
Były opozycjonista zwracając się do tych, którzy boją się uchodźców przypomniał, że w czasach stanu wojennego uchodźcy z Polski wyglądali dokładnie tak samo. – Byliśmy tak samo brudni, biedni i zmęczeni. Nie budziliśmy żadnej sympatii. Wielką polską tradycją jest to, że kiedyś otworzono się na nas, mamy ogromny dług do spłacenia. Historia Polski to historia ludzi, którzy walczyli o demokrację, państwo prawa i szacunek dla biednych i słabszych. Teraz możemy do tych wspaniałych czasów nawiązać – kontynuował.
Usnarz. Frasyniuk o działaniach Straży Granicznej
Władysław Frasyniuk krytycznie ocenił sytuację, w której „jednego dnia widzimy obrazy samolotów przewożących uchodźców z Afganistanu, które lądują w Polsce, a w tym samym czasie na polsko-białoruskiej granicy dzielna polska armia wygrywa bitwę z 40 biednymi uchodźcami, którzy uciekają do wolności”. – Morawiecki powinien zwołać dużą konferencję UE, która musi się zastanowić nad poważnym problemem uchodźców, co widać już na granicach Grecji i Turcji – dodał.
Pytany o działania funkcjonariuszy Straży Granicznej w Usnarzu, były opozycjonista powiedział, że „to słabość powoduje agresję”. – To jest pewnego rodzaju demonstracja. Tłum tchórzy jest potwornie niebezpieczny. Patrzę z niepokojem na to chamstwo, agresję, prostactwo. Słowo „żołnierz” w przypadku tych osób jest upokarzające – powiedział. – To jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi. Tak nie postępuje żołnierz, to są śmieci po prostu. To nie są ludzkie zachowania, ci żołnierze nie służą Polsce, tylko plują na te wszystkie wartości, o które walczyli ich rodzice czy dziadkowie – podsumował.
Chaos na granicy polsko-białoruskiej
Od 14 dni grupa migrantów koczuje w lesie w Usnarzu Górnym na granicy polsko-białoruskiej. Nie dopuszczano do nich lekarzy, prawników i dziennikarzy. Jak poinformowała 22 sierpnia na Twitterze Fundacja Ocalenie, obecnie w Usnarzu zostało około 10 osób, a reszta na razie wróciła na Białoruską stronę. Grupa, która została zeznała, że już 22 raz przechodzą na polską stronę granicy i za każdym razem Straż Graniczna odwozi ich z powrotem na Białoruś.
W celu ochrony naszej granicy postawiono ponad 100 kilometrów zasieków z drutu kolczastego. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik oraz szef MON Mariusz Błaszczak przekazali, że wkrótce ma powstać kolejne 50 kilometrów.
Czytaj też:
Ostry spór Śmiszka z Kownackim. „To jest hańba polskiego państwa”