Przypomnijmy, że reżim Łukaszenki prowadzi wojnę hybrydową, polegającą na przerzucie migrantów z Iraku na Białoruś. Następnie osoby te przewożone są pod granicę z Litwą i Polską. Celem reżimu Łukaszenki jest wywarcie presji na Unii Europejskiej i swego rodzaju zemsta za sankcje, które Unia nałożyła na Białoruś po porwaniu samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie. Zdaniem polskich władz, Białoruś sprowadziła do swojego kraju już ok. 10 tys. migrantów, których planuje przerzucić na tereny przygraniczne. Jak mówił podczas programu „Tak jest” wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, Białoruś miała także poprosić o uruchomienie kolejnych mostów powietrznych, by transportować migrantów także z trzech kolejnych państw – Pakistanu, Maroka i Kataru.
Od przeszło 20 dni na polsko-białoruskiej granicy w Usnarzu Górnym koczuje już grupa migrantów, która jest pilnowana przez białoruskich pograniczników. Nie mogą oni ani wrócić na Białoruś, ani przejść przez polską granicę. Na odcinku granicznym odnotowywana jest również coraz większa liczba nielegalnych przekroczeń. Polska zdecydowała się zbudować na granicy z Białorusią ogrodzenie. Premier zwrócił się również do prezydenta z wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego na odcinku przygranicznym w woj. podlaskim i lubelskim.
Piotr Wawrzyk: Pani nie wie, o czym mówi
Goście programu TVN24 mieli jednak inne wizje tego, jak w tej sytuacji powinna zachować się Polska. Wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk w pełni poparł działania rządu PiS. Innego zdania była jednak posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Jej zdaniem, osoby koczujące na granicy złożyły wnioski o azyl, co zobowiązuje Polskę do zapewnienia im tymczasowego schronienia i rozpatrzenia dokumentów. Wawrzyk dowodził z kolei, że wnioski takie złożyć można jedynie na granicy, a migranci ci przebywają wciąż na terenie należącym do Białorusi, skąd wniosków złożyć nie mogą.
– To jakim cudem te wnioski zostały złożone, jak te osoby nie pojawiły się na granicy? Te osoby zostały z granicy zawrócone, odesłane. W lipcu ubiegłego roku Polska przegrała przed TSUE sprawę w sprawie Czeczenów, którzy zostali zawróceni na granicy po nielegalnym przekroczeniu – argumentowała posłanka Lewicy.
– Pani nie wie, o czym mówi. Pani nie zna prawa, a wypowiada się na temat, o którym pani nic nie wie – odgryzał się wiceminister.
Posłanka Lewicy nazywa wiceministra „klakierem”
W dalszej części programu politycy kłócili się o to, czy Białoruś jest krajem, w którym migranci mogliby poprosić o azyl. Zdaniem wiceministra, dla migrantów koczujących w Usnarzu Górnym, Białoruś nie jest krajem niebezpiecznym, co oznacza, że to pierwsze państwo, które po przylocie z Bliskiego Wschodu mogliby poprosić o ochronę.
– Ci ludzie są zmuszani na tej granicy do tego, żeby tam siedzieć i pan uważa, że to jest dla nich bezpieczny kraj? – oburzała się posłanka. – Oni ciężkie dolary płacą za to, żeby się na Białoruś dostać – odpowiadał Wawrzyk. – Płacą, bo chcą uciec – odcinała się Dziemianowicz-Bąk.
Następnie posłanka zacytowała wiceministrowi jego własne słowa na temat pomocy dla migrantów, które ten wypowiedział przed rozpoczęciem swojej politycznej kariery. – Mówił pan wtedy co innego. Ale wtedy był pan przedstawicielem świata nauki, a nie klakierem... – stwierdziła posłanka Lewicy.
– Nie życzę sobie takich określeń – oburzył się polityk PiS. „Należy stworzyć obozy dla uchodźców, w których migranci przechodziliby weryfikację, a prawdziwi uchodźcy mogliby liczyć na legalny i bezpieczny wjazd do państw UE. Taki system odebrałby źródło dochodu przemytnikom poprzez stworzenie możliwości legalnego wjazdu uchodźców” – brzmiała cytowana przez posłankę wypowiedź Wawrzyka z 2016 roku. W odpowiedzi na cytat, Wawrzyk uznał, że jego zdanie się nie zmieniło i nie widzi sprzeczności między ówczesną wypowiedzią, a tym co mówi aktualnie.
Czytaj też:
Ćwiczenia wojskowe przy granicy z Polską. Gen. Skrzypczak: Putin się nas nie boi, pręży muskuły